Prace nad nowelizacją regulaminu drużynowych mistrzostw Polski trwały przez kilka miesięcy, projekt był szczegółowo konsultowany w klubach. Ostateczna wersja, która wejdzie w życie w 2013 roku, została zatwierdzona podczas Walnego Zgromadzenia Spółki 27 czerwca 2012 roku. - W tym roku w ekstralidze jest dziesięć zespołów, dołączyły Polonia Bydgoszcz i Lotos Gdynia. Mamy tytularnego sponsora - firmę ENEA oraz podpisaną umowę z TVP. Pomimo tego, po jedenastu kolejkach znacząco spadła frekwencja na stadionach oraz oglądalność przed telewizorami. Generalnie widoczne jest mniejsze zainteresowanie dyscypliną, w tym także cyklem Grand Prix - zarówno w Gorzowie, jak i w Lesznie, na trybunach było znacznie mniej kibiców niż w latach ubiegłych - powiedział prezes zarządu ekstraligi żużlowej Ryszard Kowalski. Prezes dodał, że obserwowane od dawna symptomy kryzysu dyscypliny, bardzo złe wyniki finansowe klubów będących spółkami spowodowały, że grupa działaczy podjęła prace nad wprowadzeniem środków naprawczych. - Gdyby takich nie było, jestem przekonany, że jeszcze w tym roku kilka klubów byłoby zmuszonych do ogłoszenia upadłości. Dzisiaj w żużlu musi się liczyć nie tylko wynik sportowy, ale także finansowy. A prawa rynku są brutalne, jeżeli wydatki są wyższe niż przychody, to plajta jest nieuchronna - przyznał prezes Unii Leszno Józef Dworakowski. Generalnie zmiany w regulaminie mają za zadanie "wyprostować" finanse klubów, w większości których około dziewięćdziesiąt procent całości przychodów przeznacza się na płace zawodników. Od dawna w całym żużlowym świecie wiadomo jest, że w Polsce można na torze najwięcej zarobić. Według nieoficjalnych danych, kontrakty kilku czołowych zawodników pozwalają im za honoraria na przygotowanie do sezonu i punkty później w nim wywalczone, zarobić w skali roku od 2 do 2,5 mln złotych. Tak wysokim obciążeniom finansowym na rzecz tylko jednego zawodnika, kluby ekstraligi generalnie nie były w stanie sprostać, stąd decydowano się m.in. na podwyżki cen biletów, szukanie kolejnych sponsorów, a także na kredyty. W nowym regulaminie wprowadzono kilka podstawowych zmian, które - w opinii ich autorów - pozwolą na wyjście z głębokiego kryzysu. Kluby będą miały obowiązek szczególny nacisk położyć na szkolenie juniorów, tak, by szybko mieli oni więcej startów i przez to większy wpływ na wynik zespołu. Zdaniem prezesa Kowalskiego ta zmiana przyniesie efekt w dalszej perspektywie, gdy w drużynach pierwsze skrzypce zacznie grać młodzież, a nie bardzo kosztowne zagraniczne siły zaciężne. To właśnie młodzi zawodnicy mają być zapleczem Ekstraligi i niższych klas rozgrywkowych. Walne zgromadzenie zdecydowało, że powierzchnie reklamowe na motocyklach i wyposażeniu zawodników należą wyłącznie do klubu. Generalnie zawodnicy nie będą mogli sami zawierać kontraktów reklamowych, choć wprowadzone zostały od tej zasady wyjątki. Przejściowo - w 2013 roku, gdy już zacznie obowiązywać nowy regulamin - ci, którzy mają indywidualne kontrakty, będą mogli się z nich wywiązać. Tak uzyskane dochody nie będą jednak wchodziły w limit roczny wydatków, który został ustalony na poziomie 3 mln netto. Właśnie ta kwota - maksymalnie 3 mln złotych netto rocznie na płace dla wszystkich zawodników - może nie zostać zaakceptowana przez największe gwiazdy żużla w Polsce, gdyż to właśnie oni - około dwanaście osób - najbardziej odczuje cięcia finansowe. Jak przyznali przedstawiciele władz ekstraligi żużlowej, ten zapis nie jest sztywny. Założono, że gdy zostanie przekroczona kwota 3 mln, klubowi nie będzie groziło wykluczenie z rozgrywek, tylko za każdą złotówkę powyżej limitu, będzie musiał drugą wpłacić na konto spółki organizującej rozgrywki. Znacznie zostały także obniżone opłaty transferowe, których od 2013 roku nie będą uiszczać - zgodnie z sugestiami - sami zawodnicy. - Nowy regulamin na pewno ulegnie jeszcze zmianom, a jego ostateczna wersja będzie kształtowana zgodnie z sugestiami środowiska. Mamy nadzieję, że zmiany, które pozwolą klubom wyjść z zapaści finansowej, zostaną przez wszystkich zaakceptowane - dodał prezes Unibaxu Toruń Wojciech Stępniewski.