Noty dla zawodników Fogo Unii Leszno: Jason Doyle 3. Zaczął od zwycięstwa i skończył na zwycięstwie. Środkowa część zawodów słaba, by nie powiedzieć fatalna. Szkoda zwłaszcza głupio potraconych punktów. Mamy tu na przykład na myśli wykluczenie z biegu dziewiątego, w którym Australijczyk wiózł za plecami Martina Vaculika, ale było mu mało i śmiało zaatakował Szymona Woźniaka. Janusz Kołodziej 5. Bartosz Zmarzlik po niedzielnym meczu będzie śnił mu się przez kilka najbliższych nocy. Doświadczony Polak przegrał z nim prawie dwa razy. Dlaczego prawie? Ano dlatego, że dwukrotny mistrz świata ograł go co prawda na kresce w biegu piętnastym, lecz spektakularna wygrana prawdopodobnie zostanie mu na dniach odebrana ze względu na weryfikację wyniku. David Bellego 4. Lepsze biegi mieszał z gorszymi. Francuz zrobił jednak swoje. 9 punktów wraz z bonusami jak na żużlowca drugiej linii to przyzwoity rezultat i jednocześnie nadzieja na lepsze jutro. Jaimon Lidsey 2. Wciąż nie może odnaleźć właściwego rytmu. Kogo ograł w niedzielę? Kiepskiego Martina Vaculika i Mateusza Bartkowiaka. Chyba trochę kiepsko, jak na jedną z największych nadziei australijskiego speedway’a. Piotr Pawlicki 5-. W końcówce zdecydowanie zabrakło mu chłodnej głowy. Fogo Unia Leszno w piętnastym biegu przez trzy okrążenia cieszyła się właściwie z meczowego zwycięstwa, jednak na ostatnim kółku młodszy z braci Pawlickich wpadł na szalony pomysł wyprzedzenia Szymona Woźniaka, który zakończył się niepowodzeniem, czyt. doprowadzeniem do upadku rywala i wykluczeniem. Hubert Jabłoński 3+. Nastolatek nie był już tak genialny jak w Częstochowie, ale wykonał plan minimum, czyli zgarnął trójkę w wyścigu młodzieżowym. Na dodatek w dwunastej odsłonie prześcignął Oliwiera Ralcewicza, choć umówmy się, inny scenariusz nawet nie wchodził w grę. Maksym Borowiak 1. Wykluczenie i zerowy dorobek punktowy. Innej oceny być nie mogło. Antoni Mencel NS. Po jednym starcie i to zwłaszcza z seniorami, trudno przyznać mu jakąkolwiek ocenę. Noty dla zawodników Moje Bermudy Stali Gorzów: Szymon Woźniak 4+. W Lesznie przypominał budzącego się niedźwiedzia z zimowego snu. Po niemrawym początku momentami nie było na niego mocnych. W ostatnim starciu dnia obrał też taki tor jazdy, że jego motocykl spotkał się z maszyną Piotra Pawlickiego. Sędzia po długim namyśle wykluczył tego drugiego i tak oto 28-latek, świadomie bądź nie, przynajmniej na chwilę (nadchodząca weryfikacja wyniku) wyszarpał Moje Bermudy Stali cenny remis z sytuacji praktycznie nie do odratowania. Martin Vaculik 2+. Stały uczestnik cyklu Grand Prix bez ani jednej trójki w meczu ligowym? Słowak pokazał, że można. Niestety nie powinien być on dumny z tego wyczynu. Ba, musi poprawić się czym prędzej. W przeciwnym wypadku Moje Bermudy Stal czekają istne ciężary. Anders Thomsen 2. Wcale nie lepiej spisał się Anders Thomsen. Słynący z walki na dystansie Duńczyk zupełnie nie przypominał siebie z poprzedniego sezonu i zamiast konsultować z trenerem pole startowe w wyścigu nominowanym, po trzynastej gonitwie udał się pod prysznic. Patrick Hansen 3+. Debiutant w najlepszej lidze świata kontynuuje dobrą serię. Tym razem do upragnionej dwucyfrówki zabrakło mu tylko jednego "oczka". Pięta achillesowa? Zdecydowanie biegi nominowane. Bartosz Zmarzlik 5+. Gdyby nie wpadka w trzynastej gonitwie, to z pewnością w niedzielę zgarnąłby kolejny komplet w karierze. Dwukrotny mistrz świata imponował zwłaszcza szybkością na dystansie. Dobitnie pokazała to ostatnia odsłona pojedynku, w której przebił się z ostatniego miejsca na czoło stawki w zaledwie dwa okrążenia. Trzy "oczka" zostaną mu jednak wkrótce odebrane, bo wynik meczu prawdopodobnie ulegnie zmianie. Mateusz Bartkowiak 2. Nie wykorzystał kilkuletniego doświadczenia w najwyższej klasie rozgrywkowej i na dzień dobry uległ o wiele mniej doświadczonemu Hubertowi Jabłońskiemu. Potem, co zrozumiałe, z seniorami nie miał żadnych szans, więc jego dorobek nie uległ znaczącemu powiększeniu. Oliwier Ralcewicz 1. U drugiego młodzieżowca Moje Bermudy Stali wciąż bez zmian. Jeden, wielki dramat. - Oskarze Paluchu, czekamy! - zdają się błagalnie wołać gorzowscy fani.