Takiego zawodnika, jak Bartosz Zmarzlik Stal Gorzów dawno nie miała, a na drugiego takiego pewnie długo poczeka. Jego odejście było burzliwe. Już wtedy pojawiły się zgrzyty. Nikt tego głośno nie mówił, ale prezes z trenerem mieli do zawodnika pretensje o to, że dopiero w lipcu powiedział im, że na sezon 2023 dogadał się z Platinum Motorem Lublin. Stal miała przez to ograniczone pole manewru, gdy idzie o szukanie zastępcy. W końcu była zmuszona sięgnąć po Oskara Fajfera z 1. Ligi. Pożegnali go jak króla, a potem prezes wyciął taki numer Gdy emocje opadły, Gorzów pożegnał Zmarzlika niczym króla. - I liczę, że teraz, jak do nas przyjdzie w piątek z Motorem, będzie tak samo. Czyli szacunek i owacje na stojąco - mówi nam prezes Stali Waldemar Sadowski, jeden z pierwszych sponsorów. Sadowski na listopadowym weselu Zmarzlika wyciął niezły numer, wręczając mu kartę pokładową na trasie Lublin - Gorzów, gdzie wpisał datę 1 listopada 2023. Dziś wiadomo, że tak szybki powrót nie wchodzi w rachubę. Prezes Motoru Jakub Kępa nie chce zdradzić długości kontraktu podpisanego ze Zmarzlikiem, ale mówi się o dwu, a nawet trzyletniej umowie. Zresztą w środowisku żużlowym bardzo głośno o tym, że Zmarzlik namawia na przenosiny do Motoru swojego kolegę ze Stali Martina Vaculika. - Kiedy Bartosz był młodszym zawodnikiem, to Martin dawał mu spokój. Był takim jego mentorem. Po rozmowach z nim zwykle szybko potrafił doregulować sprzęt. Ja się nie dziwę, że chce z nim znowu jeździć - mówi nam były wiceprezes Stali Przemysław Buszkiewicz. Dlaczego Stal nie złożyła Zmarzlikowi życzeń? W Stali już wiedzą, że Motor kusi Vaculika. Docierają też do nich pogłoski o zaangażowaniu Zmarzlika w sprawę. Może dlatego Stal nie złożyła 12 kwietnia życzeń Zmarzlikowi? Przynajmniej takich oficjalnych. - To nie miało żadnego związku z Vaculikiem. Po prostu złożenie życzeń na stronie miało tyluż zwolenników, co przeciwników, więc uznałem, że osobiście zadzwonię do Bartosza. Zapewniam, że moja rozmowa z nim była miła i sympatyczna. Może to był błąd, że nie zamieściliśmy grafiki, ale jak powiedziałem, zdania były podzielone - tłumaczy Sadowski. W ogóle to Stal zdaje się mieć jakąś alergię na Zmarzlika. Kiedy po pierwszym meczu Stali w tym sezonie pytaliśmy trenera Stanisława Chomskiego o to, czy jest życie po Zmarzliku, to stwierdził krótko: dajcie już spokój z tym Zmarzlikiem. Wiemy, że w klubie denerwują się tym, że wciąż przypomina im się Zmarzlika, że w mediach czytają kolejne teksty pod tytułem: ze Zmarzlikiem mogło być inaczej, lepiej. Trener Stali nie widzi możliwości wpuszczenia Zmarzlika na trening Kiedy w marcu zawodnicy trenowali, szykując się do sezonu, to Zmarzlik, którego rok temu nie sposób było wygonić ze stadionu w Gorzowie, pojawił się w Zielonej Górze. - Nie widzę takiej możliwości - mówił Chomski pytany przez Gazetę Lubuską o to, czy Zmarzlik mógłby trenować w Gorzowie. Zmarzlik w Gorzowie to teraz persona non grata? Prezes Sadowski próbuje teraz jakoś wyjaśnić tamtą wypowiedź trenera. Zarzeka się, że nie ma formalnego zakazu, choć było oczywiste, że przed meczem z Motorem trudno byłoby wpuścić Zmarzlika na stadion. - Jak będzie Grand Prix w Gorzowie, to na pewno Bartka wpuścimy. Bo to jest wciąż nasz Bartek - zapewnia nas Sadowski. Pewnie Zmarzlik przed Grand Prix w Gorzowie faktycznie zostanie wpuszczony, ale to tylko, dlatego że inne kluby przed rundami GP też wpuszczały reprezentantów Polski na swój obiekt, żeby mogli pojeździć i dopasować sprzęt. To dobry obyczaj. A poza tym trudno wyobrazić sobie Zmarzlika, zawodnika Motoru, trenującego na Stali. - To faktycznie byłoby dziwne, ale z drugiej strony Stal mogłaby przemyśleć odpłatne treningi. Jeśli Zmarzlika podróż na trening do Lublina kosztuje tysiąc złotych, to mógłby tyle zapłacić do kasy gorzowskiego klubu i to byłoby chyba do rozważenia - zauważa Buszkiewicz. Zmarzlik szybko do Stali nie wróci. A może już nigdy Wydaje się jednak, że tak naprawdę nikt w Gorzowie nie czeka teraz z otwartymi ramionami na Zmarzlika. Jego pojawienie się na treningu na stadionie Stali mogłoby być wizerunkowym kłopotem. Klub mógłby się narazić na gniew kibiców, którzy już rok temu pokazali Zmarzlikowi, co o nim myślą. Zrobili to, namaszczając młodego Oskara Palucha na przyszłego kapitana. Temu namaszczeniu towarzyszyła historia o tym, jak postępował tata Oskara Piotr, jak wierny był Stali i jeździł w niej nawet wtedy, jak było źle. To był ewidentny przytyk do Zmarzlika, któremu spore grono nie może wybaczyć, że poszedł za kasą do Motoru. Bo większość nie kupiła historii o potrzebie sportowego rozwoju. Kiedy i czy w ogóle drogi Stali i Zmarzlika jeszcze się zejdą? - Gollob kiedyś odszedł z Bydgoszczy i już tam nie wrócił. Zmarzlik musi się tego obcego chleba najeść i może kiedyś wróci. To jednak on sam musi tego chcieć. Czy tak będzie? Obawiam się, że jeszcze długo nie będzie tego chciał. To wybitny zawodnik, który dla każdego będzie łakomym kąskiem - kwituje Buszkiewicz.