Polski wieczór w stolicy Łotwy. Mimo naprawdę niezbyt dobrej - jak na siebie - jazdy, Bartosz Zmarzlik tak czy inaczej wygrał turniej w Rydze. Po świetnej szarży na dystansie wyprzedził w wielkim finale Fredrika Lindgrena i triumfował w pierwszym w historii łotewskim turnieju. Tym samym Zmarzlik zrównał się w ilości turniejowych zwycięstw z Tomaszem Gollobem. Obaj wygrali 22 razy, ale zapewne już niedługo Zmarzlik będzie miał więcej. Gollob jest jednak dla Zmarzlika wielkim idolem i to od dawna wszyscy wiedzą. To on uczył obecnego mistrza świata podstaw żużla, to od niego Zmarzlik chłonął wiedzę. Do teraz zresztą Bartosz mówi do Golloba z wielkim szacunkiem, widać że wciąż czuję się niejako jego uczniem. Teraz staje przed szansą wyprzedzenia swojego mentora w klasyfikacji turniejowych zwycięstw. Zmarzlik: Gollob to mój mentor, ale nie czas na statystyki Zwycięzca GP Łotwy zapytany o to, czy ważne jest dla niego prześcignięcie Golloba odpowiada wprost. - Tomek jest i zawsze będzie moim mentorem. Ale póki jeżdżę, nie zajmuję się statystykami. Jak ktoś chce, niech sobie to liczy. Ja się tym zainteresuję po karierze, czyli za dłuższy czas - wytłumaczył polski zawodnik. Fakty są jednak takie, że Zmarzlik Golloba może wyprzedzić jeszcze w tym sezonie. Wystarczy mu jedna wygrana, a do końca trzy turnieje. Pierwszy z nich odbędzie się w walijskim Cardiff na początku września. Następnie najlepsi żużlowcy świata pojadą do Vojens, a finał cyklu jak zawsze będzie w Toruniu pod koniec września. Niemal pewne jest, że ostatnie zawody dla Zmarzlika będą już miały towarzyski charakter. Prawdopodobnie złoto zapewni sobie wcześniej. Wiele wskazuje na to, że w Vojens. Oczywiście sporo zależy tu też od jego rywali. Wielki dominator, który wygrywa nawet gdy mu nie idzie Sobotni turniej w Rydze nie szedł jakoś bardzo po myśli Bartosza Zmarzlika. Zawodnik Platinum Motoru Lublin szarpał na trasie, ale starty miał bardzo słabe. Załapał też wykluczenie, po tym jak przyczynił się do upadku Macieja Janowskiego. Wszystko to jednak bez znaczenia, bo koniec końców znów to Zmarzlik wygrał. Rywalom naprawdę może się odechcieć. Wielu pewnie zastanawia się, czy w klasyfikacji końcowej Polaka da się pokonać. Na ten moment nie widać w cyklu przeciwnika, który mógłby odebrać hegemonię Zmarzlikowi. Być może takim byłby Emil Sajfutdinow, ale jego na razie w stawce nie zobaczymy. Reszta ma jedynie przebłyski, lepsze i gorsze występy. W ten sposób wygrać ze Zmarzlikiem się nie da, bo on jedzie po prostu jak maszyna.