Nie wiem, jak was, ale mnie słowa Dominika Kubery dotknęły do żywego. Tak to jednak jest, jak ktoś żyje w swojej bańce, myli pojęcia (hejt z krytyką) i zwyczajnie zdaje się nie dostrzegać tego, co widzi większość. Powiedz mi Dominik: gdzie hejt, gdzie deptanie? Miałem ciary na plecach oglądając finałową rundę Grand Prix i trzymałem kciuki za Bartosza Zmarzlika. Za wygraną, a nie za to, żeby podwinęła mu się noga. I wiem, że takich jak ja było jeszcze co najmniej 1,7 miliona, bo tyle obejrzało ostatnie GP w Toruniu. Każdy z nas przeżył to na swój sposób. Jeden skakał i pił szampana, inny śledził wszystko w skupieniu i bez słowa. Obaj zasnęli z uśmiechem na ustach. Powiedz mi Dominiku: gdzie ty widzisz ten hejt i to deptanie. Ja przeglądam media, także te społecznościowe, oglądam relacje z zawodów, w których jedzie Bartek i nie widzę. Może jestem ślepy. A może ty budujesz swoją opinię na fałszywych przesłankach. Zawsze znajdzie się kilku takich (nie chcę używać słów obraźliwych), którzy mają w sobie wyłącznie jad. Tacy ludzie są jednak wszędzie. Nie ma dla nich świętości, wszystko oplują. Obrażalscy żużlowcy Większość jednak Zmarzlika uwielbia, szaleje za nim. I teraz ty Dominiku wyjeżdżasz z czymś takim. Ja wiem, że wy żużlowcy jesteście szczególnie wrażliwi na swoim punkcie. Większości z was nie wolno zwrócić uwagi, ani powiedzieć czy napisać o was coś krytycznego. Nawet stwierdzenie: pojechał słabo, jest przez was odbierane jako hejt. Was trzeba wyłącznie chwalić, głaskać, opowiadać, jacy to jesteście świetni, wręcz zajexxxx. Bo, jak nie, to się obrażacie, odmawiacie wywiadów i czujecie się z tym wszystkim jak najbardziej ok. Przecież uprawiacie jeden z najbardziej niebezpiecznych zawodów świata, więc jak ktokolwiek śmie wam zwracać uwagę. Potraficie drogi Dominiku wybrać do tej swojej układanki, to co wam akurat pasuje. Potraficie się na kogoś wypiąć za jedno, czy dwa słowa krytyki (dla was hejtu) i pozostajecie ślepi na to, że zasadniczo opinia publiczna stara się, jak może, by przychylić wam nieba. Bartek Zmarzlik, to nasze ukochane dziecko A Bartek, to takie nasze ukochane, złote dziecko. I nie zmienia tego fakt, że skrytykowaliśmy go za to, że się ofuknął po pytaniu Roberta Sitnickiego z Canal+ o silniki. Może miał gorszy dzień? Rozumiemy to, ale o tym, że to było złe, musieliśmy napisać. Tak samo jest z kibicami. Ci z Gorzowa gwizdali na niego tak głośno po ataku na Szymona Woźniaka tak głośno, że było ich słychać pod Tatrami. I co? I powiesz mi, że już go w Gorzowie nie kochają? Naprawdę? Nie wierzę. W życiu jest tak, że czasami powiemy coś krytycznego drugiej osobie. Nie mylmy jednak tego z hejtem. Nie mówmy też o deptaniu, bo o tym nie ma w żadnym wypadku mowy. Ciebie teraz też krytykujemy za głupie słowa, ale pamiętaj: proszę, że biliśmy ci brawo, kiedy wygrywałeś ważne biegi, a w maju strasznie ci współczuliśmy i trzymaliśmy kciuki, żebyś wrócił do zdrowia i na tor. Życie.