Mistrz świata seniorów indywidualnie i drużynowo, mistrz świata juniorów indywidualnie i drużynowo, mistrz Europy juniorów indywidualnie i drużynowo, mistrz Polski seniorów indywidualnie i drużynowo, mistrz Polski juniorów indywidualnie i drużynowo. Dodatkowo ogromna ilość medali różnego koloru we wszystkich wymienionych imprezach. Bartosz Zmarzlik w wieku 26 lat ma już wszystko. Wygrywał także Złoty Kask, Kryterium Asów, Indywidualne Mistrzostwa PGE Ekstraligi, zdobywał złoto w lidze szwedzkiej i dwa razy srebro Speedway of Nations. Jeśli w sobotę i niedzielę Polacy okażą się najlepsi w Manchesterze, Zmarzlik będzie już w zasadzie miał wszystko, co można wygrać w dorosłym żużlu. Ktoś mógłby się uczepić, że brakuje mu dwóch cennych juniorskich triumfów - nie wygrał ani Srebrnego, ani Brązowego Kasku. To jednak już bez znaczenia. W seniorskim żużlu jest hegemonem. Gollob czekał długie lata Idol Zmarzlika w jego wieku nie miał aż takich osiągnięć, choć również był już legendą. W 1997 roku Tomasz Gollob zdobył swój pierwszy indywidualny brąz w GP. Zmarzlik ma już pięć medali, w tym dwa złote. Bydgoszczanin na triumf w GP czekał aż do 39. roku życia. Gollob w wieku 26 lat tak jak Zmarzlik był już jednak drużynowym mistrzem świata. Przede wszystkim miał jednak na koncie dwa złota DMP, a Bartosz na razie ma tylko jedno. Najważniejsza różnica między panami jest taka, że Zmarzlik dopiero w minionym sezonie po raz pierwszy zdobył złoto w IMP. Miał pecha do tych zawodów, bo chyba nikt nie wątpi, że od lat jest najlepszym polskim zawodnikiem. Gollob w 1997 roku był już jednak czterokrotnym mistrzem Polski! Do tego miał trzy brązowe medale. Trzykrotnie też wygrywał MIMP, a Zmarzlik zrobił to tylko raz. Pedersen mistrzem last-minute Nicki Pedersen swoje pierwsze złoto zdobył właśnie w wieku 26 lat. Jego kariera wystrzeliła już wtedy na dobre. W latach 2001 i 2002 też już potrafił stawać na podium rund, a nawet wygrywać turnieje. W wieku Zmarzlika miał również na koncie srebro w DPŚ, zdobyte z kolegami z duńskiej reprezentacji. Tak naprawdę kariera Pedersena w stu procentach rozwinęła się w okolicach 30-stki. Od 2007 roku zdobył dwa złota, srebro i trzy brązy w mistrzostwach świata. Z Danią dodatkowo seryjnie kolekcjonował medale Drużynowego Pucharu Świata. W większości tych turniejów był liderem reprezentacji. Woffinden zaczął jeszcze wcześniej Brytyjczyk od lat uważany był za wielki talent, ale wiele przez długi czas wskazywało na to, że rozmieni go na drobne. Woffinden prowadził skrajnie niesportowy tryb życia, a z GP zderzył się jak ze ścianą. Mało kto wierzył, że Tai jeszcze weźmie się za siebie. Ten jednak to zrobił i choć dramatycznie to brzmi, być może pomogła mu śmierć ojca, który był często jego imprezowym kompanem. Pierwsze złoto w GP Woffinden zdobył w wieku 23 lat. Kolejne dwa lata później. Po drodze miał jeszcze dwa srebra, nim ukończył 26. rok życia. Tak czy inaczej, to o jeden medal mniej niż Zmarzlik. Jeśli chodzi o inne występy na arenie międzynarodowej, tutaj Polak deklasuje Brytyjczyka, który praktycznie poza GP niczego większego do 2016 nie wygrał. Rickardsson rozkręcał się powoli Jako 26-latek Rickardsson był mistrzem świata indywidualnie, drużynowo oraz parowo. Ale wszystko wygrał po razie. Zbierał inne kolory medali, zarówno sam, jak i z kolegami. Brakowało mu jednak tytułów, po które zaczął sięgać gdy był starszy niż obecnie Zmarzlik. Pięć z sześciu złotych medali w GP wygrywał, będąc starszym od Polaka o co najmniej dwa lata. Jeśli chodzi o rozgrywki juniorskie, to tam szału Szwed nie robił. Zdobył tylko jeden brązowy medal w 1990 roku. Tak czy inaczej, na arenie międzynarodowej Rickardsson był wielką gwiazdą. Ma 25 medali różnego rodzaju mistrzostw świata. Większość zdobytych jednak później niż Zmarzlik. Crump daleko w tyle Jeszcze słabiej przy Zmarzliku wypada kolejny z wielkich XXI wieku, czyli Jason Crump. Jako 26-latek zdobywał dopiero swoje pierwsze srebro w cyklu Grand Prix, ale w tym samym roku wraz z australijskimi kolegami sięgnął też po złoto w DPŚ. Odbyła się wówczas pierwsza edycja tych legendarnych już zawodów. Crump i spółka nie mieli sobie równych. Jason ma jednak dwa medale indywidualnych mistrzostw świata juniorów. W 1994 roku zdobył brąz, a rok później został najlepszym młodzieżowcem na świecie. Hancock dominatorem po 40-stce Najciekawszym przypadkiem jest Greg Hancock. Jako 26-latek zdobył brąz w GP, a już rok później sięgnął po złoto, będąc jednak starszym od obecnego Zmarzlika. Wiele lat czekał na kolejne medale, które zdobył w 2004 i 2006 roku (brąz i srebro). Gdy wydawało się, że raczej już na podium nie stanie, Hancock dokonał sztuki wielkiej. W sezonach 2011, 2014 i 2016 był mistrzem świata, będąc odpowiednio 41-, 44- i 46-latkiem! Niebywała historia. Po drodze miał jeszcze brąz i srebro. Jeśli jednak Zmarzlik będzie jeździł tak długo, to w tym wieku zapewne będzie zmuszony otworzyć jakąś galerię swoich trofeów. Ligowiec Łaguta Obecny mistrz świata przy Polaku wypada najgorzej. 26-letni Artiom Łaguta był bardzo dobrym, ale jednak ligowcem. W 2011 miał możliwość udziału w cyklu GP, ale niczego specjalnego nie pokazał. Był jednak jeszcze młody i kariera stała przed nim otworem. Ugruntował pozycję w światowym żużlu i wrócił do GP jako inny człowiek. Do medalu jednak cały czas brakowało. 28-letni Łaguta zajął szóste miejsce w GP, a rok później zaledwie jedenaste. W 2019 znów był w czołówce, ale prawdziwy wystrzał nastąpił w minionym sezonie. Jeżdżący jak komputer Rosjanin zdystansował Zmarzlika i sięgnął po złoto.