Dariusz Ostafiński, Interia: Przed sezonem trener Stanisław Chomski mówił, że w Grand Prix jest Zmarzlik i długo, długo nic. Tomasz Bajerski, były żużlowiec i trener: Słowem miało być nudno, a nudów nie ma. Na razie Zmarzlikowi idzie to dość opornie. Mistrzostwa świata w Polsce! Jest jeden warunek Bajerski: "Zmarzlik nie pozwoli, żeby inni grali mu dłużej na nosie" Jason Doyle, który jest liderem klasyfikacji przejściowej, może wygrać tegoroczny cykl? - Powiem tak: lont jest krótki, a za chwilę polecą wióry i Bartek zrobi porządek z rywalami. Po tych dwóch rundach bez wygranej rywalizacja będzie w teamie Zmarzlika taka, że inni będą mieli problem, żeby za nim nadążyć. To jest taki typ zawodnika. On sobie nie pozwoli na to, żeby mu inni tak długo grali na nosie. Nic tego nie zwiastuje. - Tak jednak będzie. Na razie jest, jak jest, bo wszystko w żużlu się bardzo wyrównało. Pamiętajmy jednak, że Zmarzlik potrafi z motocykla wycisnąć więcej i ma też naprawdę spore umiejętności. To zrobi różnicę. Dlaczego serce Zmarzlika waliło jak szalone W warszawskim finale Grand Prix serce Zmarzlika waliło jak szalone. Miał tętno bliskie 180 uderzeń serca na minutę. U innych ledwo przekraczało 160. - Czyli, że jego organizm pokazał, jak bardzo chciał to Grand Prix wygrać, jak bardzo mu zależało. To był jego plan, ale ten plan nie wypalił. Dlaczego? - Bo na pierwszym polu stał Jason Doyle, który w lidze nie zachwyca, ale w Grand Prix jedzie całym sobą. Na dokładkę bardzo lubi takie krótkie tory. W Gorican odniósł sukces, bo tam też ten tor nie jest specjalnie długi. W Warszawie to już w ogóle miał wymarzone warunki. To będzie przeszkoda dla Doyle'a I myśli pan, że jak przyjdą dłuższe tory, to Doyle zgaśnie? - Tak myślę. Na dłuższych i twardych torach Doyle’a nie będzie. W lidze na takich sobie nie radzi i to nie jest przypadek. Ciekawa jest ta żonglerka Doyle’a tunerami. W Gorican był Holender Bert van Essen, potem nasz Krzysztof Jabłoński w lidze i znowu van Essen w Warszawie. - Doyle szuka. Z silnikami van Essena coś mu nie pasowało, więc wziął, zobaczył i sprawdził inne. Ten test nie wypadł jednak jakoś nadzwyczajnie, więc wrócił do Holendra. W sumie Doyle ma nadspodziewanie dobre wejście w ten sezon, ale na dłuższą metę ja tego nie widzę. Ktoś inny może zagrozić Zmarzlikowi? Może Holder? - Ciężko tak rzucać nazwiskami. Holder będzie psocił, ale dla niego jest chyba jeszcze za wcześnie na to, żeby wygrać cały cykl. Niewielkie szanse pozostałych Polaków A jak pan ocenia jazdę pozostałych Polaków w Grand Prix? - Woźniak fajnie jedzie. Twardo, tak jak trzeba. Parę błędów popełnił, ale to normalne. Natomiast Kuberą jestem zaskoczony in minus. Myślę jednak, że on wskoczy za chwilę na dobre tory. Ma start, to jest ważne. Na tym atucie może daleko zajechać. Szanse Woźniaka i Kuberty na miejsce w piątce i utrzymanie w cyklu nie są jednak wielkie. - Będzie ciężko. Oni zbierają doświadczenia. Muszą jednak jechać tak, żeby być wysoko i może jakaś dzika karta im wpadnie. A tak od siebie chciałbym dodać, że jestem zbudowany jazdą Niemca Huckenbecka. To mój zawodnik w Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Nikt nie dawał mu szans, a on jest równy i solidny jak mercedes. To jest klasa S. Jeszcze nie zdążyli ochłonąć po finale, a tu takie wieści od spikera