Kolejny rok z rzędu na trybunach Principality Stadium zobaczyliśmy mnóstwo pustych miejsc. Frekwencja nie była jednak taka zła, jak początkowo się wydawała. Według wstępnych wyliczeń rundę Grand Prix w stolicy Walii mogło obejrzeć ponad trzydzieści tysięcy kibiców, co jest drugim wynikiem w tegorocznych zmaganiach. Pozycję lidera dzierży rzecz jasna Warszawa. Po zeszłorocznej corridzie organizatorzy wyciągnęli też wnioski jeżeli chodzi o tor. Nawierzchnia w końcu umożliwiała bezpieczne przeprowadzenie zawodów. Upadki z reguły oglądaliśmy zaraz po starcie, kiedy to uczestnicy danego biegu jechali w ogromnym ścisku i ktoś musiał odpuścić. Wyjątkiem od reguły okazała się niestety kraksa Taia Woffindena. Przedstawiciel gospodarzy w jednym z wyścigów wiózł za swoimi plecami Bartosza Zmarzlika, lecz podniosło jego motocykl i stało się najgorsze. Jeden z liderów Betard Sparty Wrocław niemal od razu złapał się za rękę i zamiast ustawić się pod taśmą w kolejnym swoim wyścigu, został odesłany do szpitala. Pierwsze wieści płynące z placówki medycznej nie są najlepsze i mówią o złamaniu, co oznacza przymusową dłuższą przerwę. To koszmarne wieści zwłaszcza dla drużyny ze stolicy Dolnego Śląska, która ma przed sobą najważniejsze spotkania w fazie play-off PGE Ekstraligi. Polacy turnieju w Cardiff też nie zaliczą do najlepszych. Nawet blisko awansu do półfinału nie był Maciej Janowski. Patryk Dudek co prawda dostał się do najlepszej ósemki, ale w przedostatniej odsłonie nie potrafił doścignąć szybszych rywali. Niespodziewanie długo rozkręcał się nawet Bartosz Zmarzlik. Obecny czempion do ostatniej chwili drżał o przepustkę do decydujących wyścigów, jednak w nich pokazał ogromną klasę i uplasował się na najniższym stopniu podium. Zmagania padły łupem Martina Vaculika. Słowak zwyciężając na Principality Stadium przybliżył się do pierwszego medalu indywidualnych mistrzostw świata w karierze i w tym momencie w klasyfikacji generalnej plasuje się na trzecim miejscu. Do rozegrania pozostały jednak jeszcze tylko albo aż dwie rundy - w Vojens oraz w Toruniu. Bartosz Zmarzlik czwarty tytuł prawdopodobnie przypieczętuje za niecałe dwa tygodnie w Danii. Fredrik Lindgren musiałby dokonać cudu, żeby doścignąć naszego rodaka. Cudu na utrzymanie w elicie potrzebują również Maciej Janowski oraz Patryk Dudek.