Bogusław Nowak ponad 30 lat temu odniósł poważną kontuzję, która zakończyła jego karierę i skazała go na niepełnosprawność. Nie załamał się jednak i podjął się pracy trenera, w której sprawdza się świetnie. Wychował wielu znanych żużlowców, w tym najlepszego ostatnich lat na świecie - Bartosza Zmarzlika. Wózek inwalidzki Nowaka jest jednak już mocno wysłużony i szkoleniowiec potrzebuje nowego, by dalej z sukcesami pracować. Nie miał jednak na niego środków. Stal Gorzów, dla której Nowak zdobywał mnóstwo punktów, nie zdecydowała się kupić wózka za śmieszną wydawałoby się kwotę. Klub zorganizował kwestę, a kibice mieli wspierać kontuzjowanego zawodnika ze swojej kieszeni. Oczywistym jest, że zrobiliby to, ale stawia to klub w nieciekawym świetle. W obecnych czasach ośrodki żużlowe dysponują sporymi budżetami, a jednak w Gorzowie postanowiono nie kupować wózka dla Nowaka. Zmarzlik załatwił temat Kilka dni temu pisaliśmy o tym, że klub z Gorzowa nie chce pomóc byłemu zawodnikowi w sposób bardziej efektywny. Stal pod wodzą Marka Grzyba stać na zakup takiego sprzętu, a przecież Nowak jest legendą. O zbiórce na szczęście dowiedział się Bartosz Zmarzlik, który Nowakowi sporo zawdzięcza. To on był jego pierwszym trenerem, to przy nim stawiał pierwsze żużlowe kroki. Mistrz świata skontaktował się z trenerem i dołożyć brakujące środki do celu. Tym samym lider Stali ośmieszył swój własny klub, choć zrobił rzecz niezwykle hojną. Stal w zasadzie powinna się wstydzić, że postanowiła zaoszczędzić na tym, choć Nowak na zdrowiu dla klubu nie oszczędzał. Co prawda kontuzję odbierającą mu sprawność odniósł już nie jako zawodnik Stali, ale tak czy inaczej wielokrotnie dla klubu ryzykował. Szkoda, że Stal o tym nie pamiętała.