W ostatnim meczu Stali z Arged Malesą Bartosz Zmarzlik, Martin Vaculik i Szymon Woźniak oddali po jednym biegu. Stracili przez to duże pieniądze, bo Zmarzlik w jednym wyścigu mógł zarobić 36 tysięcy złotych, Vaculik 24, a Woźniak 18. Gwiazdy straciły kasę. Zrobiły to dla Chomskiego Zawodnicy nie mieli z tego powodu szczęśliwych min, ale zrobili to, co zrobili dla swojego trenera Stanisława Chomskiego. To on przyszedł do żużlowców i poprosił ich o to, żeby w razie możliwości oddali po jednym biegu. Jakich argumentów użył Chomski? Autorytet to jedno, ale przede wszystkim szkoleniowiec rzeczowo wytłumaczył podopiecznym, dlaczego zależy mu na takim rozwiązaniu. Zawodnicy usłyszeli, że w play-off może przyjść taki moment, że drużyna będzie potrzebowała punktów Patricka Hansena i Wiktora Jasińskiego, więc trzeba zrobić wszystko, by im pomóc. Teraz Stal wygrywa, dzięki skutecznej jeździ liderów, ale wystarczy, że u któregoś z nich dojdzie do jakiejś obniżki formy. Wtedy będą potrzebni Jasiński i Hansen. Ten raz już dał coś od siebie drużynie, świetnie zastępując w jednym ze spotkań kontuzjowanego Szymona Woźniaka. Kolejny taki występ będzie możliwy, jeśli Jasiński będzie pod parą, jeśli będzie dostawał kolejne szanse. Chomski robi wszystko, żeby przygotować się na obniżkę formy gwiazd Ktoś powie, że Chomski mógłby tasować Hansenem i Jasińskim. To jednak nie miałoby większego szkoleniowego sensu. Zawsze, w każdym przypadku trener musi na kogoś postawić i dawać mu szanse. W przypadku Stali za tego bardziej perspektywicznego uważa się Hansena i ma on pewne miejsce w zespole. Tylko jakiś kataklizm mógłby mu zaszkodzić. W tej sytuacji Jasiński musi czekać, a klub musi zrobić wszystko, by utrzymać go w gotowości bojowej. Chomski w przypadku tego zawodnika docenia, że został on w Stali. Miał w końcu poważne oferty z innych klubów. Mógł iść i się rozwijać, ale postawił na rozwiązanie: liga szwedzka plus Stal. Dlatego teraz Chomskiemu zależy na tym, żeby zapewnić mu tak dużo jazdy, jak to możliwe. Dodajmy, że prośba trenera Chomskiego, tak wynika z jego tłumaczeń, nie miała żadnego związku z wypowiedziami prezesa Grzyba. Pan Stanisław mówi nam, że miał na względzie wyłącznie sprawy szkoleniowe.