Stal chciała zmazać plamę po porażce z Motorem Mecze Fogo Unii Leszno z Moje Bermudy Stalą Gorzów zawsze wywołują dodatkowy dreszczyk emocji. Nie inaczej było tym razem zważywszy na rozstrzygnięcia z pierwszej kolejki PGE Ekstraligi. Gospodarze zaskoczyli in plus i wygrali w Częstochowie. Niektórzy podkreślali, że podopieczni Piotra Barona to mocno niedoszacowana drużyna. Z kolei goście na czele z Bartoszem Zmarzlikiem przyjechali do Gorzowa po odwet za porażkę na inaugurację. Sam wicemistrz świata liczył indywidualnie na dobry występ, bo tydzień temu miał problemy i zdobył ledwie (jak na siebie) dziewięć punktów. Szybko okazało się, że gwiazdor Stali wyciągnął wnioski z zeszłotygodniowej zadyszki i w Lesznie już od pierwszych biegów imponował szybkością. Jednak nie tylko wicemistrz świata trzymał poziom. Stal drużynowo może bardzo nie zachwycała, ale nie pozwoliła gospodarzom na mocne otwarcie i cały czas utrzymywała wynik meczu w okolicach remisu. Zmarzlikowi wtórował przede wszystkim Szymon Woźniak, który jako jedyny w szeregach gorzowskich poza Bartoszem potrafił przywieźć zwycięstwo do mety. Z kolei po stronie gospodarzy niby wszystko się zgadzało, jednak Fogo Unia nie potrafiła wypracować bezpiecznej przewagi. Świetnie spisywali się Piotr Pawlicki i Janusz Kołodziej. W kratkę jechali jednak pozostali, a i juniorzy tym razem mieli problem z pokonywaniem seniorów, aby wspomóc bardziej doświadczonych kolegów. Dlatego mylili się ci, którzy myśleli, że miejscowi z łatwością odprawią z kwitkiem gorzowską Stal. Z czego to wynikało? Być może miejscowy tor wyjątkowo pasował gościom. Zresztą trudno się dziwić wielkiej mobilizacji w obozie przyjezdnych, którzy już po kilku biegach wyczuli szansę na sprawienie niespodzianki i zwycięstwo na trudnym terenie w Lesznie. Szczególnie ich szanse wzrosły w drugiej części zawodów, kiedy Unia złapała lekką zadyszkę, a Stal zrobiła odpowiednie korekty w sprzęcie i znalazła szybkość w motocyklach. Kiedy wydawało się, że scenariusz tego meczu jest już rozstrzygnięty, to para Pawlicki - Kołodziej dała leszczynianom drugie życie zwyciężając podwójnie w biegu trzynastym. Nie dość, że przywieźli za swoimi plecami samego Zmarzlika, to oprócz tego doprowadzili do remisu. Przed biegami nominowanymi każdy scenariusz był więc możliwy. Gospodarze już w biegu czternastym mogli zapewnić sobie pewne punkty, jednak prowadzenie 5:1 roztrwonił błędem na trasie David Bellego. W konsekwencji tego o wszystkim decydował ostatni wyścig. W nim długo na prowadzeniu byli żużlowcy Fogo Unii, ale wszystko posypało się niczym domek z kart na ostatnim okrążeniu. Najpierw upadek Woźniaka spowodował Pawlicki (został wykluczony po kontrowersyjnej decyzji sędziego), a na ostatnim wirażu prowadzącego Kołodzieja minął Zmarzlik. Wicemistrz świata stał się zarazem bohaterem i autorem remisu dla Stali. Można więc powiedzieć, że Bartosz tym świetnym występem odkupił wszelkie winy po falstarcie na inaugurację ligi. Fogo Unia Leszno - Moje Bermudy Stal Gorzów 45:45 Fogo Unia Leszno: 45 9. Jason Doyle 7+1 (3,1*,w,0,3) 10. Janusz Kołodziej 11+1 (3,2,2,2*,2) 11. David Bellego 8+1 (0,3,1*,3,1) 12. Jaimon Lidsey 5 (2,0,2,1) 13. Piotr Pawlicki 10+1 (1*,3,3,3,w) 14. Maksym Borowiak 0 (w,0,-) 15. Hubert Jabłoński 4 (3,0,1) 16. Antoni Mencel 0 (0) Moje Bermudy Stal Gorzów: 45 1. Szymon Woźniak 10+1 (2,1*,3,3,1) 2. Martin Vaculik 7 (0,2,1,2,2) 3. Anders Thomsen 5+1 (1*,2,2,0) 4. Patrick Hasnen 6+3 (2,1*,1*,2*,0) 5. Bartosz Zmarzlik 13 (3,3,3,1,3) 6. Mateusz Bartkowiak 3+1 (2,1*,0) 7. Oliwier Ralcewicz 1 (1,0,0) 8. Wiktor Jasiński