- Dajcie temu wsparcie - napisał Bewley, udostępniając zdjęcie, na którym mężczyzna prosi o milion polubień. Tylko pod takim warunkiem żona zgodzi się na nazwanie syna imionami Dan Bewley. Mimo zaangażowania żużlowca zdjęcie zyskało na razie tylko 700 polubień. Być może dlatego, że to tylko przeróbka słynnej akcji sprzed 4 lat. Wówczas Carlos Sanchez postanowił nazwać syna imieniem fikcyjnego bohatera serii anime i mangi - Dragon Ball. Akcja zakończyła się sukcesem i udało się zebrać milion polubień. Bajki więc na razie biją na głową swą popularnością speedway, ale kolejne sukcesy brytyjskich żużlowców mogą tę różnicę w przyszłości nieco zmniejszyć. Generalnie sympatii do Dana Bewleya nie ma co się dziwić. 22-letni Brytyjczyk, który jeszcze trzy lata temu był bliski zakończenia kariery po fatalnej kraksie (kość udową miał złamaną w 9 miejscach, a do tego bark i nadgarstek - przyp. red.), wrócił do poważnego ścigania w kapitalnym stylu. Zachwyca kibiców nie tylko skutecznością, ale też brawurą w jeździe. Jego akcja z pierwszego finałowego meczu w Lublinie została wybrana biegiem sezonu w PGE Ekstralidze. Do tego rudowłosy zawodnik nie zawodzi szczególnie w kluczowych meczach. W Polsce pomógł Betard Sparcie Wrocław zdobyć pierwsze od 15 lat drużynowe mistrzostwo Polski, w obu finałowych meczach zdobywając po 10 punktów. W Anglii zaś jego ekipa z Belle Vue musiała się zadowolić wicemistrzostwem, chociaż Bewley odjechał prawdziwy "koncert". W finałach z Peterborough Panthers zdobył w sumie 29 punktów i bonus. W Speedway of Nations pierwotnie miał nie startować, ale w pierwszym dniu finałowych zawodów kontuzji uległ trzykrotny indywidualny mistrz świata, Tai Woffinden. Bewley udanie go zastąpił, zdobywając w fazie zasadniczej niedzielnych zawodów 11 punktów. Potem zaś w parze z Robertem Lambertem najpierw pokonali w barażu 6:3 Danię, a następnie w finale 5:4 Polskę.