Dariusz Ostafiński, Interia: Mateusz Cierniak jest skupiony, chłonie wiedzę, zachowuje się tak, jakby od tego zgrupowania zależało kilka najbliższych lat kariery. To był cytat. Tak widzą pana ludzie obserwujący z boku, to co dzieje się na zgrupowaniu żużlowej reprezentacji na Malcie, gdzie jesteście obecnie. Mateusz Cierniak, żużlowiec Motoru Lublin: To miłe, a ja nie mogę się nie zgodzić. Lubię sport, lubię każdy obszar treningu w ramach przygotowań. Skupiam się na tym, żeby dobrze wykonać swoją pracę, żeby to procentowało. Jak trzeba, to odpoczywam. Wieczory mamy luźniejsze. W dzień jest trening, a ja wiem, co trzeba zrobić, żeby w sezonie niczego mi nie brakowało. Czyli jest pan zawodnikiem świadomym? - Tak. Od czterech sezonów mogę siebie określić zawodnikiem, który wie, czego chce. Pracę w zimie wykonuję sumiennie. Cieszy mnie to, sprawia przyjemność. Z drugiej strony wiem, że bez tego nie będzie potem dobrej jazdy. Tego chce Mateusz Cierniak Powiedział pan: wiem, czego chcę. Czego pan chce? - Być najlepszym. Chyba, jak każdy, albo większość. A w ogóle to nie mam jakiś takich konkretnych celów na kolejne lata. Fajnie byłoby w tym roku obronić tytuł mistrza świata i powtórzyć wiele innych sukcesów z poprzednich lat. Będzie trudno, stąd tak bardzo przykładam się do ćwiczeń. Chciałem zwrócić uwagę, że ćwiczenia są po to, żeby mieć formę, ale i też po to, żeby nie złapać głupiej kontuzji. Rozumiem, że ma pan cele krótkoterminowe. - Nie wybiegam daleko w przyszłość. Co mi to da, że powiem, kim chcę być za pięć lat. Hipotetycznie mógłbym powiedzieć, że chcę być zawodnikiem Grand Prix. To jest realne. Żeby jednak mogło się ziścić, to trzeba przepracować ten najbliższy sezon. On jest dla mnie ważny, bo ostatni rok będę jechał jako junior. Sezon 2023 to jest klucz do kolejnych sukcesów. Słyszałem, że jest w kadrze grupa zawodników, którzy nawet w takim luźniejszym dniu idą na siłownię i ćwiczą. Nie robią sobie taryfy ulgowej Jest plan, trzeba go wykonać. Pan jest w tej grupie? - Akurat jestem w tej grupie, co sobie dokłada. Nie ma w tym jednak cienia przesady. Robię to tylko i wyłącznie wtedy, gdy czuję, że mam siłę, bo ochotę to mam zawsze. Jest we mnie taka niewyczerpana energia do pracy. Lubię dać coś z siebie. To może jak pan tak lubi pracować, to zaprocentuje to nominacją do kadry na żużlowy mundial, czytaj finał Drużynowego Pucharu Świata w lipcu. - Muszę przyznać, że to jest realne, że mam szansę. Jednak nic za darmo. Będę się starał, żeby znaleźć się w tym gronie, a czy to będzie mi dane? Dużo będzie zależało od dyspozycji. To będzie połowa sezonu. Zrobię wszystko, żeby być wtedy w optymalnej formie. Z Motoru Lublin mógł odejść tylko dla pieniędzy Wiem, że było duże zainteresowanie pana osobą w ostatnim oknie transferowym. Zakładam, że gdyby pan chciał, to mógł zarobić fortunę na zmianie klubu. Został pan jednak w Motorze. - Już nie raz pokazywałem, co jest dla mnie naprawdę ważne. Gdybym chciał odejść za wielką kasę, to mógłbym teraz opuścić Motor, a wcześniej zrobić to samo z Unią Tarnów. Każdy wie, że stabilność finansowa jest w żużlu bardzo ważna. Nie ma wyników i czystej głowy, jak nie ma pieniędzy. One są potrzebne po to, żeby kupić sprzęt z najwyższej półki. I ja tak właśnie myślę teraz o pieniądzach. Muszę je mieć, żeby inwestować. Dla mnie są one w tej chwili drugorzędne. Jak będę dobry, jak będę się rozwijał, to kiedyś zarobię. Motor to jest taki klub, w którym spędziłem dwa lata, w którym dobrze się czuję i to się teraz dla mnie liczy. Miałem zmieniać otoczenie bez powodu? Dla pieniędzy. - Wyjaśniłem, jaki mam do tego stosunek. Dla mnie to nie jest powód, a nie widziałem żadnego innego, który miałby jakiś sens. Dobrze czuję się w Lublinie. Mam zapewnione to, czego chcę, więc wybór był oczywisty. Motor obroni tytuł? Eksperci mówią, że Sparta jest mocniejsza, że będzie poza zasięgiem. - Trudno coś przewidzieć. Można gdybać, analizować, ale to jest sport. Myślę, że my mamy szanse na medal, ale na temat koloru ciężko mi się wypowiadać. Będziemy walczyć. Sądzę, że można nas plasować w górnej części tabeli, jak chodzi o potencjał i możliwości. Więcej będzie można powiedzieć po pierwszych meczach. Musimy zobaczyć, w jakiej dyspozycji będą inne drużyny. My na pewno chcemy obronić tytuł, ale nasza drużyna jest jednak do pewnego stopnia zagadką. Doszedł Bartek Zmarzlik, ale odeszli Mikkel MIchelsen i Maksym Drabik. Są u nas też inni nowi zawodnicy: Fredrik Lindgren i Jack Holder. Zmieniło się pół zespołu. Ile jest prawdy w plotce, że Zmarzlik dzwonił do Cierniaka Doszedł Zmarzlik, dlatego zapytam, czy liczy pan na to, że jazda z nim pomoże się panu rozwinąć? Czy liczy pan na rady mistrza, na to, że będzie można do niego podejść w dowolnej chwili i poprosić o pomoc. - Już w tym sezonie były zawody, gdzie wymienialiśmy z Bartkiem spostrzeżenia. A jak teraz będziemy w jednej drużynie, to będzie jeszcze łatwiej. Ja jestem taki, że zawsze i od każdego chcę wyciągnąć coś, co może mi pomóc w karierze. Natomiast to nie jest też tak, że wszystko, co powie Bartek, może dać mi siłę. Nie da się przełożyć jeden do jeden wszystkich jego uwag i sugestii, bo to, co dobre dla niego niekoniecznie musi być dobre dla mnie. Żużel to sport pełne niuansów. Nawet jakbym miał wagę i wzrost Bartka, to pozostaje wiele detali, które powodują, że i tak musiałbym szukać optymalnych dla siebie ustawień motocykla. Krąży taka legenda, że kiedy jeszcze nie było pewne, że zostanie pan w Motorze, to zadzwonił Zmarzlik i przekonał, że warto. - Ja ogłosiłem, że zostaję w Motorze już na finale. Byłoby nie fair, gdybym potem postąpił inaczej. Sam kontrakt został podpisany pod koniec okna transferowego, ale ja niczego nie analizowałem, nie zbierałem ofert. Po prostu prowadziliśmy rozmowy. Nie chcieliśmy podpisywać niczego na hura. Jednak nie było zagrożenia, że ja zmienię klub. Bartek nie musiał dzwonić i nie dzwonił. To legenda. Cierniak na studiach. Będzie dyplomatą? Łączy pan sport z nauką. Gdzieś mignęło mi, że rozpoczął pan studia na KUL w Lublinie. - Tak. Poszedłem na studia, żeby spróbować i zobaczyć, czy dam radę łączyć sport z nauką. Te studia to duży kaliber. Na razie w miarę mi idzie, ale zobaczy co dalej. Jaki to kierunek? - Stosunki międzynarodowe. Chce pan robić karierę, jako dyplomata? - Na maturze pisałem rozszerzony angielski i geografię. Z tymi przedmiotami nie miałem dużego pola manewru. Stwierdziłem jednak, że spróbuję i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Tak naprawdę nie wiem jeszcze, czy to skończę, czy może przerwę i wybiorę coś innego. Na razie zero presji w tym względzie. Skończyłem technikum, zdałem maturę, więc baza jest. Zobacz również: Na to umówił się złoty trener. "Co ja, MacGyver jestem?"