- Mogli czytać, co podpisują - słyszymy od jednego z menadżerów, bo też nie byłoby całej tej awantury z Pawłem Trześniewskim, gdyby on i jego rodzice wynegocjowali dobry kontrakt. Jednak po kolei. 800 tysięcy za Pawła Trześniewskiego. Dużo, czy mało? Zacznijmy od kwoty odstępnego. 17-latek jest przerażony, że tak dużo, że to kwota zaporowa. Mówi, że ROW tyle na niego nie wydał. Problem w tym, że to nie ma znaczenia, ile wydał ROW. Trześniewski ma ważny kontrakt, więc Krzysztof Mrozek, prezes rybnickiego klubu może podyktować dowolną cenę. Czy 800 tysięcy, to dużo? I tak, i nie. Trześniewski startował w ROW-ie dwa lata, więc już samego ekwiwalentu wychodzi 240 tysięcy (w myśl regulaminu po 120 tysięcy za rok). Zostały 4 lata kontraktu, więc można by dołożyć (stosując przelicznik z ekwiwalentu) 480 tysięcy. To już daje 720 tysięcy. Jeden z prezesów klubu PGE Ekstraligi mówi nam, że w przypadku takiego zawodnika, jak Trześniewski płaci się za potencjał. Jego zdaniem 800 tysięcy za cztery lata na juniorce, to dobra i odpowiednia cena. Trześniewski nie ma się co oburzać, bo prezes Mrozek równie dobrze mógł rzucić ceną 1,5 miliona złotych. Taka była zresztą jego pierwsza myśl. A już tak na marginesie, to w kontrakcie jest odpowiednia rubryka, gdzie można wpisać kwotę odstępnego. Zawodnik lub jego opiekunowie mogli zadbać o to, żeby znalazła się tam taka kwota, która nie będzie wiązała im rąk. ROW realizuje kontrakt, a Trześniewski mówi, że nie może się rozwijać Idźmy jednak dalej. Trześniewski napisał do PZM prośbę o rozwiązanie kontraktu z winy klubu, bo nie płaci. Rzucamy okiem na wywiad dla WP i wychodzi na to, że Trześniewski ma na myśli to, że klub nie inwestuje tyle, ile on by chciał, że za te pieniądze, które gwarantuje mu umowa z ROW-em, on nie może się rozwijać, że rodzice muszą brać kredyty. Jeśli jednak spojrzymy na kontrakt Trześniewskiego, to wygląda to tak, że sprzęt miał, a rozliczony też jest co do złotówki. Klub wywiązał się z tego, co zostało zapisane na papierze. To, że Trześniewski wyobraża to sobie inaczej, to nie ma znaczenia. Nie dla PZM, które będzie mediować w sprawie. Dla PZM liczyć się będzie to, co na papierze, a tam sprawa jest czysta - ROW dał to, do czego był zobowiązany i zapłacił to, na co się umówił. Rodzice, podpisując kontrakt z ROW-em w imieniu syna, mogli i powinni byli zadbać o to, żeby umowa zapewniała młodemu rozwój. Nie zrobili tego, a teraz mają pretensje do całego świata. Mogą je mieć wyłącznie do siebie. Trześniewski straszy końcem. Co powie sponsorom? PZM nie znajdzie żadnej przesłanki umożliwiającej zerwanie kontraktu. Straszenie Trześniewskiego, że on skończy z żużlem, też nikogo nie przekona. To jest takie "na złość babci odmrożę sobie uszy". Pytanie, co Trześniewski powie sponsorom, którzy trochę kasy w niego zainwestowali? Jeśli zakończy, to będzie tak, jakby powiedział im: wyrzuciliście kasę w błoto. A już poza wszystkim, pomijając fakt, że Trześniewski nie ma żadnych argumentów na papierze, nikt w związku nie rozwiąże jego kontraktu, bo zawodnik ma taki kaprys. Jakby PZM to zrobił, stworzyłby niebezpieczny precedens. Kluby, które nie szkolą, mogłyby wyrywać zawodników na potęgę i bez żadnych opłat. Taki junior przychodziły do swojego klubu, powiedziałby "kończę", a za chwilę byłby u sąsiada zza miedzy. Swoją drogą Trześniewski, mówiąc teraz: kończę karierę, nie ma szans na to, żeby po rocznej karencji wrócić do żużla bez opłat. Wtedy ROW też za niego skasuje. A jeśli zawodnik uważa, że jest zakładnikiem klubu, to na własne życzenie. Czytaj także: Mistrz Polski podał ceny karnetów. Oglądanie Zmarzlika kosztuje