Mówisz Rafał Lewicki, myślisz ogromny profesjonalizm. Polak w środowisku żużlowym to niemal legenda. Początkowo znakomicie radził sobie jako mechanik, a od kilku lat okazuje się chyba jeszcze lepszym menedżerem. Nic więc dziwnego, że od zawsze współpracują z nim niemal najwięksi. W ostatnich latach nasz rodak był blisko Artioma Łaguty któremu pomógł w osiągnięciu życiowego sukcesu - zdobyciu indywidualnego mistrzostwa świata. Pomimo przeciwności losu nadal zwiedza stadiony Na początku 2022 roku jak grom z jasnego nieba spadła na niego przykra wieść o zawieszeniu wszystkich rosyjskich zawodników w związku z brutalnym atakiem wojsk Władimira Putina na Ukrainę. Bydgoszczanin jednak szybko odnalazł się w nowej rzeczywistości. Polak od początku sezonu widoczny jest bowiem u boku Gleba Czugunowa, czyli kolejnego świetnie zapowiadającego się żużlowca. Nie da się ukryć faktu, że do 22-latka uśmiechnęło się zwyczajnie szczęście. Wraz z poradami eksperta może on pewnie w pakiecie korzystać z rumaków obecnego mistrza globu. Na razie co prawda nie widać tego po wynikach, ale te wydają się kwestią czasu. Co ciekawe, pomoc Glebowi Czugunowowi to nie jedyne zajęcie Rafała Lewickiego. Chociażby w piątek nasz rodak pojawił się w boksie Kacpra Woryny, a ten z miejsca ustrzelił kolejną dwucyfrówkę w sezonie. Przypadek? Nie sądzimy. Jakby tego było mało, menedżer Artioma Łaguty to od tego roku także etatowy komentator rund Grand Prix. Wraz z Michałem Korościelem zaimponował kibicom już w trakcie pierwszych zawodów w Gorican i póki co nie zanosi się na jakąkolwiek zmianę obsady. Nie ulega jednak wątpliwości, że Rafał Lewicki najbardziej czeka na powrót swojej największej dumy. Aktualny i jedyny złoty medalista z Rosji co rusz wrzuca na Instagrama zdjęcia, w których pokazuje kibicom, iż jest gotowy do ponownej jazdy właściwie w każdej chwili. Dalsza jego przyszłość znajduje się jednak w rękach działaczy, a ci wciąż pozostają nieugięci. Na razie nie pomagają nawet chwytające za serce apele.