Po upadku w biegu nr 14 tego turnieju, Filip Bęczkowski wrócił do parku maszyn o własnych siłach, co mogłoby wskazywać na to, że nic specjalnego mu się nie stało. Lekarz zawodów na podstawie wstępnych oględzin orzekł jego zdolność do jazdy. Bęczkowski nie był jednak w stanie rywalizować i z zawodów się wycofał. Po nich zaś udał się do szpitala, w którym przeprowadzono mu już szereg badań. Wykazały one... złamanie obu rąk! Tak, zawodnik z dwiema złamanymi rękami dostał zgodę na dalsze starty. Niewiarygodne, a jednak wydarzyło się naprawdę. Trudno powiedzieć, jakimi kryteriami kierował się lekarz zawodów. Strach pomyśleć, co by było gdyby Bęczkowski jakimś cudem spróbował pojechać w powtórce biegu, na adrenalinie i sportowej złości. Jego uraz był jednak na tyle poważny, że nawet żużlowiec nie był w stanie tego przezwyciężyć. Sam fakt, że doszło w ogóle do takiej sytuacji, jest bardzo niepokojący. Zapewne nie było tutaj żadnych nacisków ze strony rodziny czy teamu, bo wszyscy widzieli niezdolność Filipa do jazdy. Tutaj mamy do czynienia z rażącą pomyłką lekarza. To nie koniec. Niepokojąco przesuwamy granicę Sytuacja z 14-letnim Bęczkowskim nie jest jedyną w ostatnim czasie, która może niepokoić. W meczu z Platinum Motorem Lublin pojechał duet Łaguta-Woffinden, mimo że obaj panowie wyglądali na niezdolnych do jazdy. Patrick Hansen zaś chciałby wystartować w rewanżu z Falubazem, mimo że półtora miesiąca temu nie miał czucia w nogach. Wreszcie Max Fricke podczas GP w Toruniu jechał ze złamanym nadgarstkiem. Wszystko to jest proszeniem się o tragedię, do której może dojść gdy nie do końca zdolny do jazdy zawodnik utraci kontrolę nad sprzętem. Oczywiście finalnie decyzję o starcie podejmuje sam żużlowiec, ale dobrze wiemy że wielokrotnie dany zawodnik jest "niesiony" adrenaliną, chęcią rewanżu, sportową złością. W takim stanie trudno o chłodną i rzetelną ocenę swojego stanu zdrowia. I właśnie od tego jest lekarz, który jednak często działa pod presją drużyny gospodarzy albo teamu żużlowca. Z tego biorą się dziwne decyzje, choć akurat ta u Bęczkowskiego w żaden sposób nie była wymuszona przez osoby trzecie i dlatego tym bardziej może szokować.