Jakub Czosnyka, Interia.pl: Nie mogę zacząć tej rozmowy od innego pytania. Patrick, jak się czujesz i jak przebiega twoja rehabilitacja? Patrick Hansen, zawodnik ROW-u Rybnik: - Bardzo dobrze. W ostatnim czasie jest dużo postępu. Czuję się coraz lepiej i jestem silniejszy. W poniedziałek mam mieć robione badanie kontuzjowanej kostki. Jeśli będzie dobrze, to będę mógł stanąć na dwóch nogach. Od tego momentu będzie można wejść z rehabilitacją na kolejny etap. W poprzednich wywiadach wspominałeś, że nie masz czucia w lewej stopie. Czy coś się w tym temacie zmieniło? - Pojawia się coraz więcej czucia i to jest bardzo pozytywne. Wciąż jednak nie mogę ruszać tą stopą. Nikt mi oczywiście niczego nie gwarantuje, ale jest szansa, że to wróci. Skoro odzyskuję powoli czucie, to za jakiś czas być może będę w stanie poruszać stopą. Mam teraz przed sobą całą zimę. Bardzo potrzebuję czasu na trening i spokojne czekanie. Lekarze dają nadzieję, że stopa wróci do pełnej sprawności? - Nie ma takich konkretnych rokowań. Nikt nie da mi żadnej gwarancji. Sprawa jest świeża. Od wyjścia ze szpitala minął miesiąc. Na rehabilitacji mówią na mnie "świeżak". Dwa miesiące po operacji będę mógł mieć jednak zrobiony rezonans. To badanie da odpowiedź, w jakim stanie są moje nerwy. Po tym lekarze będą w stanie coś więcej stwierdzić na temat rokowań. Dla mnie najważniejsze jest to, że mam czucie i wierzę w to, że ruch pojawi się z czasem. Głęboko w to wierzę. Oczywiście muszę mieć w głowie także ten gorszy scenariusz, że nie będę w stanie ruszać stopą, ale i tak będę w stanie chodzić. To jest najważniejsze. Inni zawodnicy łamali kręgosłup i kończyli na wózku Miałeś naruszony rdzeń kręgowy w wyniku złamania kręgosłupa. Czy możemy mówić o cudzie biorąc pod uwagę fakt, że masz czucie w nogach? - Kluczowe są tutaj nerwy. One nie są zepsute, a uszkodzone. Miałem więc trochę szczęścia. Zawodnicy, którzy kończy na wózku po takich urazach mieli przerwany rdzeń kręgowy. Ja nie mam takiego urazu. Mój rdzeń jest po prostu uszkodzony. Przy złamaniu kręgosłupa odłamy kości uszkodziły niektóre nerwy. To sprawia, że mam słabsze czucie w lewej stopie czy pośladkach. Obecnie rehabilitujesz się w specjalnym ośrodku w Krakowie. Jak długo zamierzasz tam ćwiczyć? - Plan jest taki, abym uczęszczał na zajęcia do końca października. Mam nadzieję, że później będę w stanie wrócić do domu i tam trenować na miejscu. Nie jest to jednak pewne na sto procent. Czas pokaże. Myślisz o powrocie do żużla już na wiosnę przyszłego roku. Jak jednak przygotować się do sezonu, gdy będziesz miał na głowie rehabilitację? - Wiadomo, że może być ciężko przygotować się do sezonu w tradycyjny sposób. Na przykład zawsze dużo biegałem. Nie wiem, czy teraz będzie to możliwe. Zawsze zostaje jednak rower i siłownia. To będzie dla mnie kluczowe, bo przez tą kontuzję straciłem trochę mięśni. Będę więc musiał podejść do tego okresu przygotowawczego nieco inaczej jak zawsze. Lekarze, którzy się tobą opiekują nie odradzają ci powrotu na tor? - Nie, kości się zrosną i będę funkcjonował normalnie. Oczywiście mam w kręgosłupie blachy i śruby, ale już czuję, że mój zakres ruchu się powiększa. Przede wszystkim nie mam też bólu, a to bardzo ważne. Trochę nawet byłem w szoku, że tak dobrze to po upadku wyglądało. Teraz czekam, aż układ nerwowy zacznie się regenerować. Moim problemem de facto nie jest tylko lewa stopa, ale także cała lewa noga. Ona jest po prostu słabsza niż prawa. Trzeba mocno trenować, żeby siła wróciła. Rozumiem, że prawa noga jest sprawna w stu procentach? - W zasadzie doskwiera mi tylko złamana kostka, ale to kwestia czasu aż wszystko wróci do normy. To w sumie jest ciekawe, bo obecnie mogę stać na lewej nodze, która jest słabsza. Na prawej, czyli tej mocniejszej, nie mogę tego robić, bo jest złamanie. W związku z tym trochę musimy się nakombinować na rehabilitacji. Mam nadzieję, że po poniedziałkowych badaniach będzie wszystko w porządku i zaczniemy kolejny etap rehabilitacji. Ile czasu dziennie spędzasz na rehabilitacji? - Około 4-5 godzin dziennie. Pierwsze tygodnie były najtrudniejsze po pobycie ze szpitalu. Widać zresztą było po zdjęciach, że straciłem mięśnie. Teraz jest jednak dużo lepiej. Radzę sobie. Pierwsza godzina to takie typowe rozciąganie, bo jestem strasznie spięty. To nie jest jakiś mega ciężki trening dla mnie. Ćwiczenia są bardzo różnorodne. Korzystam również ze specjalistycznego sprzętu, który ma pomóc pobudzać moje nerwy. Skąd w ogóle czerpiesz tyle siły w tej trudnej sytuacji dla ciebie? Mam wrażenie, że mógłbyś optymizmem zarazić niejedną osobę. - Nie zawsze było tak pozytywnie. Czas, który spędziłem w szpitalu był najtrudniejszy. To był chyba najgorszy tydzień w moim życiu. Miałem jednak duże wsparcie od najbliższych. Czułem moje nogi i to było najważniejsze. Nie miałem przy tym jakiegoś większego bólu, więc wiedziałem, że mogło być gorzej i starałem się to doceniać. Niektórzy zawodnicy po takich kontuzjach leżeli przecież bez ruchu. Poza tym miałem przekonanie, że będzie dobrze. Cieszę się, bo widzę regularne postępy. Zastanawiałeś się, czy ten upadek nie zostawi urazu na twojej psychice po powrocie na tor? - Czas pokaże. Dlatego też chciałem jak najszybciej wrócić na motocykl, ale niestety nie jest to jeszcze możliwe. Myślę jednak, że będzie dobrze. Skoro mam gwarancję, że moje kości są zrośnięte, to nie ma jakiegoś większego ryzyka. Ten wypadek był po prostu pechowy. W swojej karierze miałem zresztą mało upadków. Nie jestem takim zawodnikiem, który prowokuje takie zdarzenia na torze. Stało się jednak, jak się stało. Wychodzę jednak z założenia, że gdy upadasz, to musisz szybko wstać. Tak to już jest w życiu. Czy ciężko było ci się zaadoptować do ograniczeń związanych z codziennym poruszaniem? - Pewnie już za niedługo będę mógł jeździć samochodem. Teraz tego jeszcze nie robię, choć czuję, że mógłbym, bo mam samochód z automatyczną skrzynią. Oczywiście trudne to jest, kiedy poruszam się na wózku czy z pomocą balkonika. Mam też problem z kwestiami fizjologicznymi, bo po upadku nie wszystko wróciło do normy. Muszę to jednak zaakceptować. Hansen o powrocie do żużla: "Najwyżej będę musiał radzić sobie bez lewej stopy" Muszę zadać ci trudne pytanie. Czy ty w ogóle dopuszczasz do swojej myśli, że mogłoby ci się nie udać wrócić do sportu? - Nie, myślę, że nie. Jestem coraz silniejszy i czuję się dużo lepiej, a to dopiero miesiąc po upadku. Dla mnie najważniejsze jest to, że mam czucie, a mięśnie zawsze da się odbudować. Najgorszy scenariusz dla mnie jest taki, że będę musiał radzić sobie bez lewej stopy, ale to akurat nie jest takie konieczne w żużlu. Szczęście w nieszczęściu, że mówimy o lewej nodze. W żużlu kluczowa jest prawa, która odpowiada za prowadzenie motocykla. - Dokładnie tak. Oczywiście moim celem jest, żeby wszystko było dobrze - także z lewą stopą. Wszyscy jesteśmy coraz bardziej optymistyczni, że ten plan uda się zrealizować. Dobrze, że teraz idzie zima. Będzie czas, aby spokojnie popracować i poczekać. Jak bardzo pomogło ci w tej trudnej sytuacji środowisko żużlowe? - Wsparcie było ogromne. Mój telefon był gorący. Fajnie, że byli ze mną moi najbliżsi. Dużo pomogli także bracia Garncarkowie. Swoje zrobił także klub z Rybnika, który załatwił mi m.in. rehabilitację w Krakowie. Wiadomości pisali do mnie także zawodnicy i kibice. To także dodaje mi siły do dalszej walki. Kusili milionami, a wystawił ich nawet 47-latek. Zawodnicy bali się jednego Zostaje w ROW-ie Rybnik. Z prezesem jest dogadany Prezes ROW-u Rybnik Krzysztof Mrozek buduje drużynę na przyszły sezon. Czy mówiłeś mu: “prezesie, trzymaj dla mnie miejsce, bo ja wrócę"? - Tak, on mi bardzo pomaga. Tak jak mówiłem, załatwił mi rehabilitację w Krakowie, więc jemu na pewno też zależy, żebym wrócił do żużla. Oczywiście rozumiem, że musi się zabezpieczyć pod względem kadrowym, ale obaj chcemy, aby moje plany się udały. Jesteśmy dogadani i chcemy trzymać się tych ustaleń. Tydzień przed upadkiem ogłosiłeś, że zostajesz w drużynie na kolejny sezon. Pewnie nie zdążyłeś podpisać tej umowy. - Zgadza się, ale nasze ustalenia są aktualne. Potwierdził je zresztą prezes w jednym z wywiadów. Na razie jednak bez stresu, bo mamy czas. Jesteśmy w stałym kontakcie z prezesem. Taka rehabilitacja z pewnością sporo kosztuje. Finansowo jesteś zabezpieczony? - Jak większość zawodników mam wykupione ubezpieczenie. Poza tym wiele ludzi mi pomogło. Wsparcie otrzymałem z różnych stron. Dzięki temu w zasadzie w ogóle nie musiałem myśleć o aspektach finansowych. Złamał obie ręce, dostał zgodę na jazdę. Co tam się działo?