Patrick Hansen doznał kontuzji 26 sierpnia podczas ćwierćfinału Metalkas 2. Ekstraligi, gdy ROW mierzył się na wyjeździe z Arged Malesą Ostrów. Duńczyk na pewien czas stracił nawet czucie w nogach, istniała obawa, że może wylądować na wózku inwalidzkim. Modliła się o niego cała żużlowa Polska. Po kilku dniach dotarły do nas pozytywne informacje. Czucie wróciło i z dnia na dzień żużlowiec czuje się coraz lepiej. W wywiadzie opowiedział nam o swojej obecnej sytuacji. Sebastian Zwiewka, INTERIA: Jak się pan czuje?Patrick Hansen, żużlowiec INNPRO ROW-u Rybnik: W ostatnim czasie jest to główny temat, ale naprawdę mnie to nie dziwi. Na całe szczęście mogę powiedzieć, że rehabilitacja przebiega fajnie. Cały czas idę do przodu. Za chwilę minie pół roku od mojego wypadku. Wydaje mi się, że zrobiłem bardzo duży postęp przez ten czas. Żyję normalnie, trochę krzywo chodzę, nie umiem biegać, ale jakoś funkcjonuję. Radzę sobie z codziennym życiem.Wsparcie z Polski dostaje pan na każdym kroku?- Tak i to jest mega fajne. Od momentu wypadku do teraz Polacy mnie wspierają. Kiedy tylko wrzucę post w mediach społecznościowych, to pod relacjami z moich postępów pojawia się dużo pozytywnych komentarzy. Tutaj w Rybniku, nieważne gdzie idę i spotykam ludzi, życzą mi powodzenia. Daje mi to dużą motywację. Wielki talent do wzięcia. Jego rodak przebrał się za PolakaCzyli mieszkańcy Rybnika zaczepiają pana na mieście i pytają, co słychać, jakie są postępy?- Dokładnie tak. Mieszkam w Rybniku. Coraz częściej wychodzę na zewnątrz, bo wcześniej większość czasu spędzałem w domu. Wychodziłem tylko na rehabilitację i po ćwiczeniach wracałem prosto do domu. Teraz chodzę na spacery, robię też zakupy w sklepie. Mam coraz większy kontakt z ludźmi. Powoli wracam do normalnego życia.W Danii też jest takie poruszenie?- Głównie moją sytuacją interesują się Polacy. Środowisko żużlowe w Danii jest dużo mniejsze niż w Polsce. Dodam jeszcze, że nie przebywam zbyt często w swoim kraju. Zimą byłem tam tylko przez tydzień. Wyjątkowo krótko, ale musiałem wrócić do Polski na rehabilitację. Tak to wygląda. Patrick Hansen: Mam nadzieję, że ta historia zakończy się szczęśliwie Z biegiem czasu wsparcie od polskich kibiców nawet przez moment nie osłabło?- Wiadomości nadal jest bardzo dużo. Niedawno wrzuciłem filmik, na którym odpalam motor i pierwszy raz na niego siadam. Na Instagramie ma ponad 60 tysięcy wyświetleń, a na Facebooku ponad 200. Naprawdę wciąż interesuje to ludzi. Mam nadzieję, że ta historia zakończy się szczęśliwie i będę dalej jeździć na żużlu.Ile brakuje do tej jazdy?- Myślę, że niedużo, ale dokładnie nikt tego nie wie. Dowiemy się, dopiero kiedy spróbuję. Na razie próbowałem tylko na rowerze, pitbike'u i na małym crossie. Wszystko było OK. Wiadomo, że na crossie nie wykonywałem żadnych skoków, ale cel był inny. Po prostu chciałem jechać prosto z gazem i trochę poskręcać w lewo i w prawo. Tyle. Jak siedzę na motorze czy w samochodzie, to czuję się zupełnie normalnie. Będziemy próbować kiedyś wsiąść na ten motocykl żużlowy i zobaczymy, co z tego będzie.Załóżmy, że jest pan gotowy do ścigania. Co musi pan nadrobić do pozostałych zawodników? Nie miał pan przecież typowych zimowych przygotowań.- Mocno brakuje mi treningów kondycyjnych. Nie mogłem biegać i dalej nie mogę tego robić. Był też problem z jazdą na rowerze. Śruba i blacha mi w tym przeszkadzały. Za bardzo nie mogłem jeździć, więc siłą rzeczy ta kondycja jest niewielka.A siła? Jest pan w stanie zapanować nad motocyklem?- Podczas rehabilitacji wykonuję dużo podobnych rzeczy do tego, co robią żużlowy w trakcie zimowych przygotowań. Jak porównam sobie różne ćwiczenia na siłowni, i to ile dźwigam kilogramów, to mam więcej siły niż przed upadkiem. Jestem silniejszy, ale brakuje kondycji. Zobaczymy, czy będzie to przeszkadzać na motorze. Złamał kręgosłup, po kilku miesiącach chciał wyjechać na tor Pojawiły się pogłoski, że w sobotę ma pan trenować we włoskim Lonigo.- To nieprawda. Potwierdzam, że był taki pomysł, ale pogoda w Lonigo jest bardzo niestabilna. Słyszałem też, że na tym torze nie odbył się jeszcze żaden trening. Jak mam usiąść na motocykl, to na "dzień dobry" muszę mieć dobre warunki. Nie wiemy, jak o tej porze roku będzie to wyglądało. Chciałbym, żeby tor był twardy i równy jak stół. Wielcy nieobecni w polskiej drużynie. Dlaczego liderzy nie przyjechali?Pierwszy trening i tak pewnie potraktowałby pan spokojnie...- Plan jest taki, aby zacząć jeździć jak adept ze szkółki. Najpierw pół łuku, potem cały, a jak poczuję się dobrze, to dopiero wtedy, szybciej, szybciej i szybciej. Samopoczucie mam dobre, powinno być w porządku. Mam nadzieję, że po pierwszym treningu wszystko będzie normalnie i będę mógł przygotowywać się do ścigania. O tym przekonany się jednak dopiero, gdy to zrobię. Dodam coś jeszcze.Słucham. - Jak jadę motorem czy samochodem, to czuję się całkiem normalnie. W samochodzie jestem w takim swoim świecie. Dopiero, jak wychodzę i stawiam nogę, przypominam sobie, że coś jest nie tak. Jedyny problem sprawia mi chodzenie, jak wychodzę z auta nic mnie nie boli, kręgosłup nie ma żadnych ograniczeń. Nogi i ciało też nie mają. Po prostu lewa stopa jest trochę słabsza, w zasadzie to głównie palce. Potrzebuje pan lewej stopy do jazdy na żużlu. - Właśnie w żużlu nie jest bardzo potrzebna, bo cały czas jest w powietrzu. Tak naprawdę to mam w niej czucie, jest silna, tylko po prostu nie ruszam palcami. Jak żużlowiec ma założonego buta, to myślę, że żaden nie rusza palcami.Nie boi się pan, że lekarz nie wyda zgody na jazdę na żużlu?- Tak naprawdę to byłem już u lekarza, wysłałem dokumenty do duńskiej federacji, która spojrzała na to z duńskim lekarzem. Mam już duńską i międzynarodową licencję. Wydaje mi się, że wszystko mam.Czyli tylko czekać na pełną sprawność i pana powrót do składu ROW-u?- Na razie musimy wszystko sprawdzić na treningu. Jak będę miał najmniejsze wątpliwości, to nie będę chciał na siłę próbować się ścigać. Muszę być na 100 proc. pewny, że wszystko jest OK. Na wielki powrót dostanę tylko jedną szansę. Musi być dobry, udany i przede wszystkim bezpieczny. Dla jednej perełki zabraknie miejsca. Powinni pomyśleć o transferze?