Bartosz Zmarzlik zdominował w ostatnich latach cykl Grand Prix. Od 2019 roku włącznie z małą przerwą zdobywał złote medale. Tylko raz - w 2021 roku, Artiom Łaguta zabrał Polakowi mistrzostwo świata. Wtedy nasz rodak musiał zadowolić się srebrem. Tak czy siak ten okres bez dwóch zdań należy do Bartosza, który pewnym krokiem zmierza po pobicie wszelkich rekordów w historii tej dyscypliny. - On może zdobyć nawet i 10 złotych medali - twierdzą zgodnie eksperci. Żużel. Grand Prix. Czy pokonanie Zmarzlika jest możliwe? To pytanie pada co roku i mniej więcej po 4-5 rundach odpowiedź jest ta sama. Nawet jeśli Zmarzlik na początku zmagań o mistrzostwo napotka na jakiś problem, to za chwilę i tak pokazuje swoją moc i ogrywa rywali. W minionym sezonie świetne wejście w cykl miał Jack Holder. Mówiło się nawet, że Australijczyk może powalczyć z Bartoszem o koronę. Tyle tylko, że w taki scenariusz nie wierzył nawet sam zainteresowany. Gdy prowadził, otwarcie mówił, że pokonanie go to niezwykle trudna misja. W środowisku panuje przekonanie, że pod nieobecność Rosjan (Artioma Łaguty i Emila Sajfutdinowa) jest tylko jeden sposób na detronizację Zmarzlika. Chodzi o kwestie sprzętowe, które już w tym roku nieźle dały mu w kość. Żużlowy tuner numer jeden Ryszard Kowalski miał spore kłopoty, które odbijały się też na wynikach Bartosza. W pewnym momencie było na tyle źle, że ten zdecydował się na testy sprzętu od innego dostawcy. Koniec końców Zmarzlik i Kowalski kontynuowali współpracę i zdobyli złoto. Te ostatnie miesiące pokazały jednak, że wolny Polak nie zawsze jest w stanie nadrobić brak prędkości swoimi nietuzinkowymi umiejętnościami. W przyszłym roku bardziej niż zawsze gra o medale może rozstrzygnąć się w warsztatach tunerów. Ci bardzo chcą przerwać panowanie duetu Zmarzlik - Kowalski. Tu nie chodzi tylko o walkę Zmarzlika z rywalami W żużlu jest tak, że nie tylko zawodnicy chcą pokonać Zmarzlika, ale rywalizacja toczy się także między tunerami. Nieprzerwanie od 2018 roku po złoty medal sięgają klienci Ryszarda Kowalskiego. Wśród innych tunerów jest duża chęć i motywacja, aby przerwać tę dominację. Stawka bez wątpienia mocno się wyrównała. Ostatni sezon był udany dla Ashleya Hollowaya (jego klientem jest m.in. wicemistrz świata Robert Lambert), a byliśmy także świadkami wielkiego powrotu Petera Johnsa oraz Briana Kargera. Czas więc pokaże, na ile skuteczni będą w przyszłym roku tunerzy z miejsc 2-5 w żużlowej hierarchii i czy realnie będą w stanie przygotować swoim zawodnikom bardzo szybki sprzęt. W tym momencie wydaje się, że to jedyna droga do zabrania Zmarzlikowi szóstego w karierze tytułu mistrza świata.