Dwa mecze i zero punktów - tak obecnie wygląda sytuacja ROW-u Rybnik na początku pierwszoligowych zmagań w sezonie 2023. Oczywiście nikt w przypadku tej drużyny nie zakładał cudów, jednak po zakontraktowaniu Mateja Zagara kibice spodziewali się nieco lepszej jazdy swoich ulubieńców. Tymczasem Słoweniec nie może odnaleźć właściwego rytmu, a jego koledzy z zespołu mają problemy ze zrozumieniem się na torze. Było to widocznie zwłaszcza w czwartkowym pojedynku przeciwko Enea Falubazowi. W jednym z biegów kompletnie nie dogadali się Brady Kurtz oraz Patryk Wojdyło. Nic więc dziwnego, że niektórym żużlowcom zaczynają puszczać nerwy. Na szczerą wypowiedź zdecydował się chociażby Krystian Pieszczek. - Powinniśmy się grubo zastanowić nad tym, co my tu robimy i jak jeździmy. Inaczej dobrego wyniku nie zrobimy. Nie wyglądamy i nie będziemy wyglądać jak drużyna w kolejnych meczach, jeśli będzie dalej taka atmosfera. Jeden z najlepszych zawodników jest zmieniany po swoim biegu. Jest mu dodatkowo zarzucane, że blokuje kolegę z drużyny i dlatego przywozi trzy punkty, a nie zero - oznajmił wychowanek Wybrzeża Gdańsk na antenie Canal+ Sport 5. Wściekły Matej Zagar. Padły niecenzuralne słowa Wspomniane domowe starcie z zielonogórzanami zakończyło się dla rybniczan blamażem, bo inaczej nie da się nazwać czternastopunktowej porażki. Miejscowi nie wykorzystali ponadto osłabienia gości, którzy musieli sobie radzić bez Wiktora Trofimowa. Ukrainiec poważnie upadł w pierwszym swoim wyścigu i już więcej nie pojawił się na torze. - Dobrze, że trener mnie zmienia, bo strasznie się męczę sprzętowo. Nie mogę inaczej powiedzieć niż "ja pi***ole". Dwa razy wygrywam start, wjeżdżam w łuk i nic mnie nie wyciąga - mówił też wściekły Matej Zagar. Najbliższa szansa na poprawę nadarzy się w niedzielę. ROW wybierze się jednak na piekielnie trudny teren do Bydgoszczy. Abramczyk Polonia podobnie jak przed rokiem celuje bowiem w awans do najwyższej klasy rozgrywkowej i tanio skóry nie sprzeda.