53:37 - takim wynikiem zakończyło się spotkanie ebut.pl Stali Gorzów z Fogo Unią Leszno. Tablica wyników wskazuje na to, że mecz był nudny. I faktycznie sportowo szału nie było, bo gospodarze od pierwszego, do ostatniego wyścigu kontrolowali przebieg spotkania. "Ciekawie" było tylko po sytuacji z dwunastego wyścigu. Fajfer nieodpowiedzialnie zaatakował, a kibice dali "popis" Oskar Fajfer w skrajnie nieodpowiedzialny sposób chciał odbić pozycję Andrzejowi Lebiediewowi w dwunastym wyścigu i prostym motocyklem wszedł w łuk. Zawodnik Stali nie zdążył go wyłamać i wyhamować w odpowiednim czasie, przez co wjechał w Andrzeja Lebiediewa. Obaj zawodnicy upadli. Po dłuższej chwili Oskar Fajfer ku uciesze miejscowych wstał. Gorzej wyglądała sytuacja z Andrzejem Lebiediewem. Łotysz leżał na torze, zajmowali się nim medycy. Najbardziej fanatyczni kibice Stali Gorzów, zasiadający w tzw. "młynie" zachowali się wówczas w skandaliczny sposób. Najpierw spora ich grupa krzyczała "dobrze tak kur*ie", a do grupy zwykłych buraków zasiadających na trybunach dołączyli także inni kibice z młyna. To jednak nie wszystkie popisy gorzowskich kibiców. Oskar Fajfer za swój atak dostał żółtą kartkę i został wykluczony z wyścigu. Kiedy normalni kibice zastanawiali się dlaczego reprezentant Stali dostał za swoje przewinienie tylko żółtą kartkę, a nie czerwoną, fani w "młynie" znów błysnęli inteligencją. - Polscy sędziowie, to ku*wy, sprzedawczykowie - niosło się po stadionie im. Edwarda Jancarza tak głośno, że było to słychać nawet w telewizyjnej transmisji. Wulgaryzmy na stadionie są normalnością, ale zachowanie kibiców Stali to przesada Wulgaryzmy na stadionie nikogo nie dziwią i raczej nikt nie ma z tym większego problemu. Tak działają emocje, które wywołuje żużel, a przecież nasze narodowe słowo na literę "k" jest wymawiane przez większość społeczeństwa w różnych sytuacjach życiowych, także na stadionie. Przesadą jest natomiast skandowanie skandalicznych przyśpiewek uderzających w sportowca, kiedy ten leży na torze, zwija się z bólu, a następnie z urazem opuszcza tor w karetce. Tym bardziej, że Lebiediew nie zaszedł za skórę miejscowym kibicom. Przed dziesięcioma laty podobne zachowanie miało miejsce wśród kibiców Stali Gorzów, ale wówczas fanatycy żółto-niebieskich szybko się zreflektowali i przeprosili za pośrednictwem mediów społecznościowych.