Kibicom Betardu Sparty Wrocław Grand Prix pomyliło się z ligą. Gdy zawodnicy Sparty wyjeżdżali na tor, witało ich gromkie "WTS, WTS". Gdy ci pokazywali plecy Polakom, to było jeszcze głośniej. Dla głośnej grupy wrocławskich fanów nie liczył się Bartosz Zmarzlik, Szymon Woźniak, Dominik Kubera czy Mateusz Cierniak. Mistrzostwa świata w Polsce! Jest jeden warunek Nie kibicowali Polakom. Dla nich to byli zawodnicy ligowego rywala Dla sektora, z którego niosło się "WTS, WTS" Zmarzlik, Kubera i Cierniak byli nie Polakami, lecz zawodnikami rywalizującego ze Spartą w lidze Orlen Oil Motoru Lublin. Gdy w 3. biegu Tai Woffinden ograł Cierniaka, to okrzyki "WTS, WTS" stały się głośniejsze. Gdy za chwilę Daniel Bewley to samo zrobił z Kuberą, to wrocławski sektor znowu oszalał. Tej grupy prowadzenie Zmarzlika w pierwszym wyścigu w ogóle nie miało znaczenia. Ich zachowanie wskazywało na to, że trzymali kciuki za to, żeby popełnił jakiś błąd, żeby Woffinden mógł go w końcu dopaść i wyprzedzić. Nagle zrobiło się gorąco. Inni kibice mieli dość skandowania Największa eksplozja radości nastąpiła, gdy w wyścigu otwierającym drugą serię Woffinden z Bewleyem jechali na dwóch pierwszych miejscach. Dla tych najbardziej zatwardziałych kibiców Sparty oznaczało to ni mniej, ni więcej, że ich drużyna jedzie na 5:1, bo w lidze tak właśnie punktowana jest taka sytuacja. To nie pierwszy raz, jak kibicom Sparty zdarza się takie zachowanie. Dla innych było ono totalnie niezrozumiałe. W końcu odpowiedzią na gromkie: "WTS, WTS" stało się uszczypliwe "kurą jest". Fani zaczęli się przekomarzać, a temperatura na trybunach zdecydowanie wzrosła. Na szczęście skończyło się na paru mocniejszych słowach. Polakom to osobliwe zachowanie kibiców Sparty na szczęście nie zaszkodziło. Zmarzlik z Woźniakiem ostatecznie awansowali do półfinałów.