Dobrze wiemy, że choć PGE Ekstraliga reklamuje się tytułem najlepszej, żużlowej ligi świata, to nie zawsze jeżdżą w niej tylko najlepsi na świecie zawodnicy. Dotyczy to zwłaszcza juniorów oraz U24. Kluby muszą wystawiać młodzieżowców z polską licencją, a tych nie ma wystarczająco dużo. Często widujemy sytuacje, w których pod taśmą staje chłopak niepotrafiący poprawnie złożyć się w łuk, a dobry, zagraniczny junior może jedynie popatrzeć sobie na to z boku, bo regulamin wyklucza jego jazdę. Ktoś zaraz powie, że wcale nie wyklucza, bo przecież można go wstawić normalnie pod numerem seniorskim lub U24. Prawda jest jednak taka, że dla klubów to ogromne ryzyko, bo o ile w przypadku gwarantowanych biegów z juniorami, taki żużlowiec mógłby przywozić określone punkty, o tyle gdyby rywalizował z gwiazdami w każdym wyścigu, pojawiłby się pewnie spory kłopot. I o to właśnie chodzi. Kluby mają związane ręce i nie chcą ryzykować. Rewolucyjna propozycja Zengoty. Kibice go popierają - Co myślicie o tym, by zawodnik U24 startował na pozycji 6-7 za jednego z juniorów? Czy nie podwyższyłoby to poziomu rozgrywek? - zapytał na swoim profilu żużlowiec Unii Leszno. Pojawiło się mnóstwo komentarzy kibiców, którzy z zawodnikiem się zgodzili. Większość miała jeden ton: jak najmniej juniorów, którzy w PGE Ekstralidze obniżają poziom. - Nie pchajmy na siłę tych, którzy nie potrafią płynnie przejechać czterech okrążeń - napisał pan Adrian. - Nie twórzmy sztucznej przechowalni. U24 do kosza i zagraniczny junior do składu - dodał pan Bartłomiej. Widać coraz większe znużenie obserwatorów, ale także samych zawodników, faktem uczestnictwa w meczach chłopaków, którzy absolutnie nie są na to jeszcze gotowi. Oczywiście każdy musi kiedyś się nauczyć i to nie ulega wątpliwości. Ale od tego są przecież inne rozgrywki, takie jak Ekstraliga U24 czy niższe ligi. PGE Ekstraliga ma być produktem premium, więc takich też żużlowców powinna zapewniać. A czy zawsze zapewnia, to już niestety oddzielna kwestia.