Przed ostatnią rundą w Toruniu (30 września) przewaga liderującego Zmarzlika nad drugim Fredrikiem Lindgrenem stopniała z 24 do 6 punktów. - Na pewno był to fatalny błąd z mojej strony. Nie ukrywam tego. Byłem na wywiadzie po torze, w dniu Grand Prix jest bardzo mało czasu. Jak przyjechałem, to każdy coś ode mnie chciał. Nie jest to żadne wytłumaczenie. Po prostu opowiadam, jak było. Wszędzie latałem jak mrówka - powiedział Zmarzlik w mixed zonie Canal+ po niedzielnym finale w Lublinie. Zmarzlik mówi o wpadce - Pobiegłem do busa, w torbie miałem dwa kevlary. Mój błąd, bo spakowałem kevlar z Grand Prix i kevlar indywidualny. Chwyciłem jeden, leżały tyłem, a z tyłu są identyczne. Ubrałem i nie spojrzałem na przód. Na tym poziomie nie powinienem tak się zachować. Pojechałem i nikt nic nie zauważył. Ani ze strony jury, ani z osób wokół. Poszedłem, wybrałem numer, przebrałem się, wykąpałem i poszedłem zjeść obiad. Nagle Phil (Morris - dop. red.) mówi do mnie, że prawdopodobnie zapłacę karę, bo miałem nieregulaminowy kevlar - kontynuował. Potrzebowali 30 sekund. Oni rządzą w Lublinie. Obejrzeliśmy mecz z najlepszymi kibicami- Ja tak za bardzo nie rozumiałem, o czym on do mnie mówi. Jak nieregulaminowy? Szybko pobiegłem sprawdzić do busa i patrzę, że brudny jest ten, który nie powinien być. Byłem w szoku. Mówię "tak popełniłem błąd, zdecydowanie należy mi się kara". Temat ucichł, poszedłem na drzemkę do busa. Później zostałem wezwany na jury, gdzie powiedzieli, że nie pojadę. Fatalny błąd z mojej strony. Nie powinno to się zdarzyć, aczkolwiek myślę, że wymiar kary jest za duży do tej sytuacji - dodał Polak. Rywale wspierali Polaka Zmarzlik na antenie Canal+ został też zapytany o reakcję rywali. - Uczestniczyłem jeszcze w odprawie i wszyscy zawodnicy mówili, że przewinienie nie jest adekwatne do sytuacji. Ja też tłumaczyłem, że to, co jest wpisane w zasadach, nie dotyczyło w 100 proc. mnie. Pisało o numerze i plastronie. Ja wywiązałem się z tego zapisu w połowie, ponieważ tył kevlaru wyglądał identycznie. Nawet sędzia sam podpisał się pod tym, że wyjechałem na tor w regulaminowym kevlarze, ponieważ miałem numer 95 i dla niego było OK. Nie spojrzał na przód - zaznaczył. Polak walczy w mistrzostwach Europy. "Były apetyty na więcej"- To nie tylko moja wina. Bardziej bym zrozumiał, gdyby przyszli i wywalili mnie podczas treningu. A po treningu była cisza, nikt nic nie mówił. Był zapis, że przewodniczący może zastosować karę, ale nie było jasno napisane, że musi - podsumował trzykrotny mistrz świata.