Jednym z bohaterów meczu Stali Gorzów z Betard Spartą bezwzględnie był Jakub Miśkowiak. 23-letni zawodnik jechał tak, jak w tym sezonie jeszcze ani razu mu się nie udało. Szybki, waleczny i przede wszystkim skuteczny i odważny na trasie. Kibice wręcz go nie poznawali. Niektórzy pytali, czy to na pewno ten sam Miśkowiak, bo aż się wierzyć nie chce. Wcześniej wielokrotnie był pasywny i jak wystartował, tak dojechał. Co zatem stoi za tak potężną przemianą? Jan Krzystyniak ma swoją teorię. - Chce wynegocjować jak najlepszy kontrakt na nowy sezon. Słyszałem o zainteresowaniu Włókniarza czy innych klubów. To niepojęte, że po takim sezonie ma w ogóle propozycje z PGE Ekstraligi - mówi nam były zawodnik. - Oczywiście jest głównym beneficjentem przepisu o U24 w składzie drużyny. Nie mogę zrozumieć sensu tej regulacji. Jeden z najgłupszych przepisów w historii ligi. Premiuje wiek, a nie klasę zawodnika - dodaje wzburzony. To tylko wierzchołek góry. Ten przepis niszczy ligę? Jan Krzystyniak słusznie zauważa, że w zasadzie normą jest sytuacja, w której ktoś fatalnie prezentujący się przez cały sezon, nagle wybucha formą na sam koniec. Miśkowiak to tylko jeden z przykładów. - I prezesi muszą takich brać, bo co mają zrobić? Ryzyko czasem jest zbyt duże, bo nie każdy będzie w stanie pojechać tak jak Anders Rowe w Apatorze. Większość nawet nie będzie w stanie przywieźć pojedynczych punktów - ocenił. Brytyjczyk w niedzielę zastąpił Wiktora Lamparta i wypadł bardzo dobrze, zdobywając 7+2 w czterech biegach. Na razie nic nie słychać o możliwym zrezygnowaniu z przepisu o U24. Za to wiemy, że od 2026 planowany jest powrót zagranicznego juniora, czego od dawna domaga się mnóstwo ludzi. - Temu przepisowi też jestem przeciwny. Nie rozumiem celu wychowywania innym zawodników. W wielu przypadkach jakość sportowa nie jest aż o tyle większa, by trzeba było szukać kogoś spoza Polski - zakończył Jan Krzystyniak.