Długo nie będzie na Słowacji drugiego takiego zawodnika jak Martin Vaculik. Żużlowiec przez wiele lat zapracował sobie na miano gwiazdy światowych torów i nie zamierza się zatrzymywać. 32-latek niemal co roku może liczyć na milionowy kontrakt w jednym z polskich klubów, a ponadto ma na koncie wygranych mnóstwo rund Grand Prix. W nadchodzącym sezonie główny bohater naszego tekstu będzie pełnił nie tylko rolę lidera ebut.pl Stali Gorzów, ale i wejdzie w buty odchodzącego do Motoru Lublin Bartosza Zmarzlika i po raz drugi w karierze zostanie kapitanem tego utytułowanego zespołu. Pomimo tego, że Martin Vaculik w Polsce ma status gwiazdy, sprawa zupełnie inaczej ma się w jego ojczyźnie. - Na Słowacji bardziej popularna jest żona. Ona właściwie codziennie jest na ekranach, gra ponadto w teatrze. Żużel w moim kraju i tak zrobił marketingowo naprawdę spory postęp. Bardzo się z tego cieszę. Myślę, że to też efekt między innymi moich zwycięstw w Grand Prix, ale też do tego cegiełkę dokłada PGE Ekstraliga. Widzę to w trakcie moich rozmów z lokalnymi mediami. Dziennikarzy interesuje polska liga i patrzą na nią z wielkim respektem. Doprowadziło to do tego, że od tego roku moje wyniki będą podawane na Słowacji - oznajmił w podcaście "Jak na torze" dostępnym na oficjalnym kanale PGE Ekstraligi. Martin Vaculik chce większego dostępu do PGE Ekstraligi 32-latek już od ponad dekady z bliska przegląda się jak rozwija się nasza najwyższa klasa rozgrywkowa i jest pełen podziwu postępów dokonanych przez działaczy. Zdaniem zawodnika do ideału brakuje naprawdę niewiele. - Chciałbym, żeby PGE Ekstraliga była ogólnodostępna w Europie. Są kraje żużlowe, które bardzo chętnie oglądałyby te rozgrywki. Jest naprawdę wielu fanów motorsportu. I niestety wielu z nich nawet nie wie, że poza Grand Prix żużel ma też swoją ligę i akurat ta w Polsce jest najlepsza na świecie. Póki tego nie zobaczą, to nie uświadomią sobie tego, jak wielkie są tam emocje i jaka to jest kapitalna sprawa - dodał. Pomysł Martina Vaculika brzmi znakomicie, jednak to twardy orzech do zgryzienia. Dobrym wzorem dla PGE Ekstraligi mogą być chociażby Brytyjczycy. Tam poza Eurosportem funkcjonuje platforma internetowa British Speedway Network, na której dostępne są spotkania niepokazywane w telewizji. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo