Różni są kibice żużlowi w naszym kraju. Jednych interesuje tylko i wyłącznie mecz. Inni z kolei czują taką więź z zawodnikami, że nie poprzestaną na samym odwiedzaniu stadionów. Do tego drugiego grona należy z pewnością Tomasz Sztrobel, który poza wspieraniem ukochanego Włókniarza zajmuje się kolekcjonowaniem pamiątek. Liczba eksponatów znajdujących się w jego domu jest już tak ogromna, że sprawą zainteresowała się PGE Ekstraliga. Przeszczęśliwy fan był bowiem bohaterem jednego z najnowszych materiałów na YouTube’ie najlepszej ligi świata. Dzięki dziadkowi zakochał się w żużlu Sama obecność głównego bohatera tego tekstu w czarnym sporcie to nie przypadek. - Mój dziadek był żużlowcem. W latach pięćdziesiątych jeździł w Zrzeszeniu Sportowym Włókniarz. Wystąpił ostatecznie w dwóch zawodach czy tam treningach punktowanych i jakieś "oczka" przywiózł. Zapowiadał się na naprawdę dobrego zawodnika, lecz nie był tak zainteresowany żużlem jak motocrossem. Bardziej pokochał drugą z dyscyplin i tam odnosił wielkie sukcesy. Niestety zostały mi po nim tylko dyplomy, ponieważ puchary zaginęły - oznajmił Tomasz Sztrobel, cofając się do czasów, kiedy na poważnie zainteresował się żużlem. Przygoda częstochowianina z kolekcjonowaniem rozpoczęła się niewinnie, bo od pojedynczych przypinek czy szalików. Dziś z kolei liczba pamiątek jest tak duża, że sam zainteresowany nie potrafi powiedzieć ile konkretnie eksponatów ma pod swoim dachem. - Chyba mogę je liczyć w tysiącach. Poszły na to niemałe pieniążki. Z drugiej strony kolekcjonuję gadżety od około jedenastu lat, więc wtedy te ceny były troszeczkę niższe - dodał. To ceni bardziej niż motocykle Co ciekawe, Tomasz Sztrobel dzięki swojej upartości pozyskał nawet dwa motocykle. Na jednym z nich zaliczył już kilka przejażdżek. Bardziej ceni on jednak inne eksponaty. - Posiadam kask Lee Richardsona. To dla mnie szczególna pamiątka, ponieważ zawodnik ten oddał życie dla sportu, który kochał - powiedział, po czym szybko wskazał na jeden z licznych kevlarów. - Takim gadżetem, o który musiałem starać się najbardziej jest chyba kevlar Runego Holty z 2003 roku. Żeby nie skłamać, czekałem na niego około pięciu lub sześciu lat - przekazał. Z pewnością kolekcja pana Tomasza z roku na rok będzie robiła się coraz bardziej okazała. Kibic Włókniarza nie zamierza jednak działać sam, dlatego zaprasza kolegów po fachu do dyskusji oraz potencjalnej wymiany. - Najlepiej skontaktować się ze mną przez Facebooka "Gadżety żużlowe moja kolekcja" lub przez Instagrama "Kolekcjonerska Jaskinia Lwa". Możemy porozmawiać o żużlu, wymienić uwagi - zakończył.