32. Finał WOŚP za nami. Wróciła normalność i tak mówią wszyscy. Czy nie było absurdem, że wojska amerykańskie stacjonujące w Polsce grały z Owsiakiem, a polskie miały zakaz? Czy nie było ironią zamazywanie serduszek w TVP na każdym kroku? Przykładów można mnożyć. Większość z nas wie co działo się przez ostatnie osiem lat! Nie zabrakło oczywiście sportowców, w tym żużlowców i działaczy, którzy od pierwszego finału grają z orkiestrą. Pamiętam dużo styczniowych imprez. Niezależnie od pogoda - zimna, deszczu, wietrznej pogody - zawsze graliśmy razem. Co roku był problem z wyszukiwaniem atrakcji. Były medale, kolacje, obiady, kevlary, kaski, karnety i bilety, słowem - naprawdę dużo rzeczy, ale to już historia. Teraz mamy np. przelot helikopterem na Grand Prix z Marcinem Gortatem. To niesamowita gratka. Sam lot to wspaniała rzecz, a tym bardziej możliwość poznania byłego czołowego zawodnika najlepszej koszykarskiej ligi świata. To jest coś. Można było wylicytować motocykl Bartosza Zmarzlika, mistrza świata. Już kilka dni temu pękło 100 tysięcy złotych, a ostatecznie motocykl wylicytowano za kwotę ponad 116 tysięcy! To tylko dwa przykłady a przecież w każdym mieście i środowisku był akcent sportowy. Mogli zapytać Owsiaka o zakup sprzętu Miałem okazję poznać Jurka Owsiaka. Z małą przerwą jestem z WOŚP co roku. Podziwiam go za determinację i stworzenie ruchu dobrych serc. I wiecie co? Nie słyszałem nigdy, aby kupiony sprzęt zawodził, był zły jakościowo, przestarzały czy kupiony za abstrakcyjne pieniądze. Jakoś tak mi się skojarzyło z ostatnimi zakupami respiratorów i innych bubli i to za zawrotne pieniądze. A wystarczyło zapytać Jurka Owsiaka. Byłoby normalniej. Dobrze, że już jest. Ze sportowym pozdrowieniem Robert Dowhan