Od razu dodajmy, że nie do końca wiadomo, czy to cały kevlar jest jeszcze po Kopciu-Sobczyńskim czy może to tylko poduszka termiczna stosowana pod kombinezonem. Tak czy inaczej, w dobie dbania o marketing i szeroko pojętą ekspozycję w mediach, wywołało to wielkie zdziwienie, a u niektórych wręcz konsternację. Jak to możliwe, że gwiazda drużyny, o którą tak w Toruniu walczyli, nie dostała swojego stroju? - Na wstępie powiem, że nie znam powodów tej sytuacji. Chcę jednak wierzyć, że doszło do jakiegoś opóźnienia w dostawie. Jeśli nie o to chodzi, to naprawdę słabo wygląda - ocenia Jacek Gumowski. - Samemu zawodnikowi takie rzeczy nie przeszkadzają. Ważne, żeby reklamy były te, co trzeba. Może Kopeć-Sobczyński miał tych samych sponsorów, co Dudek - dodaje żartobliwie. Dudek jest obecnie największą gwiazdą zespołu i człowiekiem, od którego zaczęto budowę składu na 2023. Jego pozostanie w drużynie ogłoszono zresztą z wielką pompą i było widać, jak Apatorowi na nim zależy. Tym bardziej nie chce się w to wszystko wierzyć. W Falubazie Dudek może i pieniędzy dostawał mniej, jeździłby w 1. Lidze, ale przynajmniej miałby swój kevlar. Dudek mógł tego nie pokazywać Jeśli rzeczywiście doszło do jakichś opóźnień w dostawie kevlaru dla Dudka (w co niemal nie da się uwierzyć, bo mamy prawie sierpień), to sam zawodnik mógł to trochę inaczej rozegrać. Widząc, że zbliża się kamerzysta, można było się rozpinać stroju lub po prostu odwrócić uwagę. Dudek sam wskazał na nazwisko byłego juniora Apatora. Momentalnie zareagowali także kibice, którzy na klubie z Torunia nie zostawili suchej nitki. Mówili wręcz o kompromitacji i braku profesjonalizmu. W gruncie rzeczy bowiem tak to właśnie wygląda. Nawet kluby drugoligowe dbają o wizerunek i nie zdarza się, by ktoś jechał w kevlarze kolegi. W PGE Ekstralidze to już w ogóle nie do pomyślenia.