Krzysztof Cegielski zrobił bardzo dużo, żeby działacze i sędziowie zaczęli się liczyć z głosem zawodników. Sytuacja wymknęła się jednak spod kontroli. Głośno o tym, że żużlowcy zaczęli ten fakt wykorzystywać. Dwa tygodnie temu odmówili jazdy w Częstochowie, teraz to samo zrobili w Gorzowie. Grzmią o hitowym transferze. Gwiazdor zmieni klub? Kibice zacierają ręce Miał napisać prezesowi SMS-a z gratulacjami Już mówi się, że zawodnicy kalkulują. Kiedy widzą, że warunki są trudniejsze, to wolą odpuścić. Boją się, że w razie kontuzji przepadnie im szansa na duży zarobek w kolejnych spotkaniach. Gwiazdy co weekend kasują ponad 100 tysięcy. Zadzwoniliśmy do Cegielskiego, żeby zapytać, jak się z tym czuje. I czy prawdą jest, że napisał do prezesa Ekstraligi Żużlowej SMS-a z gratulacjami za stanowcze działania w Gorzowie. - Rozmawiałem nie tylko z prezesem - przyznaje Cegielski. - Pojawiło się dużo rozbieżnych opinii co do tego, kto co mówił i napisał, więc włączyłem się do akcji na ostatniej prostej. Było już jednak za późno. W trakcie rozmowy z jednym z zawodników usłyszałem, że właśnie sędzia ogłosił walkowera. Nie sądziłem, że tak się to skończy. Cegielski ostrzegał zawodników Szef stowarzyszenia zawodników "Metanol" już dwa tygodnie temu ostrzegał jednak zawodników, że w końcu przelicytują. Mówiło to w studio Canal+ przy okazji odwołanego meczu Krono-Plast Włókniarza Częstochowa z Apatorem Toruń, gdzie mimo udanej próby toru żużlowcy nie chcieli jechać meczu. Padały z ich strony argumenty o bezpieczeństwie i o tym, że nie będzie widowiska, ale Cegielski ripostował, że tak nie można, bo na suchym, twardym torze też jest niebezpiecznie i też nie daje on gwarancji, że będzie show. - Sam jeździłem na żużlu i wiem, że są takie mecze i zawody, że trzeba to przemęczyć. Kiedyś Grand Prix było na dziurawych torach z bandą ustawioną niżej niż krawężnik. Wiedziałem jednak, że jak Grand Prix ma być na wielkich stadionach i jak mają być sponsorzy, to trzeba jechać. Rok temu Janusz Kołodziej nie czuł się na siłach, żeby jechać na trudnym torze w Krośnie, ale stanął przed kamerami, uczciwie o tym powiedział i zastąpili go młodsi - mówi nam Cegielski. Cegielski nie chce tego przyznać wprost, ale słychać w jego głosie, że jest wyraźnie zdegustowany postawą zawodników. Kiedy w Gorzowie było Grand Prix, to zawodnicy jechali krótko po deszczu i żaden nie marudził. Mimo dużo lepszych warunków na meczu ligowym stworzyli klub dyskusyjny. Nie brak głosów, że rację miał Patrick Hansen, ekspert Canal+, który przy okazji odwołanego wcześniej meczu w Częstochowie mówił, że jak są trudne warunki, to zawodnicy się boją. Boją się tego, że pojadą źle i nie zarobią. Boją się, że się przewrócą, złapią kontuzję i nie pojadą w kolejnym meczu.