Zostało nam tak naprawdę może kilkanaście dni ścigania, głównie w zawodach indywidualnych. Ligi się kończą, zawodnicy mają sporą dostępność terminową i równie dużą chęć do jazdy, tym bardziej że pogoda w wielu miejscach bardzo sprzyja. Przed nami jeszcze kilka ciekawych turniejów, a najważniejszym oczywiście jest sobotnia runda GP w Toruniu, kiedy to oficjalnie poznamy mistrza świata 2023. Oprócz tego najbardziej prestiżowego wydarzenia mamy jednak też te mniej popularne, ale często bardzo rozchwytywane przez zawodników. Wielu z nich mocno szuka okazji do startu, a co za tym idzie, do zarobku. 14 października w niemieckim Dohren odbędzie się coroczny turniej rozgrywany na prawdopodobnie najdziwniejszym torze świata. To malutki obiekt w środku lasu na północy tego kraju. Charakteryzuje się tym, że nie ma prostych! Zawodnicy cały czas są w ślizgu, a start jest poza torem, na ścieżce prowadzącej do parku maszyn. Dohren to absolutny unikat i warto tam pojechać chociaż raz w życiu, zwłaszcza że organizatorzy na swój słynny turniej zawsze zapraszają duże nazwiska. Kto będzie w tym roku? Między innymi: Luke Becker, Jaimon Lidsey, Dimitri Berge czy Jan Kvech. Pojedzie też Oskar Paluch. To będzie piękne zakończenie sezonu. Żużel w sercu Alp! W połowie października zapowiada się gratka dla żużlowych podróżników. Będzie okazja do "zaliczenia" obu austriackich torów w jeden weekend! W sobotę 14.10 odbędzie się turniej w St. Johann. Część fanów może kojarzyć ten obiekt, bo jest przepięknie położony, centralnie w środku Alp. Nawet zawodnicy są pod ogromnym wrażeniem. Mówią, że można tam jednocześnie jechać i zwiedzać. Dzień później żużlowcy zameldują się w Mureck, znanym choćby z eliminacji SEC. W październiku czekają nas także zawody w Koprzywnicy (Czechy), Terenzano, Cloppenburgu czy Olching. Są też turnieje w Polsce. - Odmawiamy wszystkim od miesiąca. Dawno nie było takiego zainteresowania, choć to norma, że w październiku chęć jazdy u wielu zawodników jest ogromna. Zwłaszcza u tych, których drużyny wcześnie odpadły. Nie jesteśmy w stanie wziąć każdego, bo nie organizujemy tu Zlatej Prilby, gdzie jest dwa razy więcej miejsc - śmieje się działacz jednego z klubów. Tym samym ostatni miesiąc sezonu zapowiada się jako naprawdę obfity w żużlowe emocje. Zapewne gdyby była taka możliwość, niektórzy chętnie pojeździliby jeszcze w listopadzie.