Kiedy okazało się, że Grupa Azoty Unia Tarnów ma gwarancje sponsora i będzie budować mocny skład, to do klubu zgłosiło się kilku zawodników z nazwiskiem, dla których zabrakło miejsca w wyższych ligach. Nawet obniżyli swoje żądania o 100, 200 tysięcy, byle tylko dostać tam pracę. Unia, zamykając skład wybierała między Davidem Bellego i Kennethem Bjerre. Wzięła tego pierwszego, bo był tańszy. A Bjerre, który nie tak dawno jeździł w najlepszej lidze świata, został z bólem głowy. Takiego szaleństwa dotąd nie było. Pojedyncze znaki zapytania Takiego szaleństwa na żużlowym rynku pracy dawno nie było. Fakt, że kluby Ekstraligi już od kilku lat zamykały składy co najmniej dwa miesiące przed zamknięciem okna. Jednak w 1. i w 2. Lidze październik i pierwsza połowa listopada dotąd były miesiącami budowy drużyn na kolejny sezon. To się jednak zmieniło. Teraz zamknięte składy mają w Ekstra i w 1. Lidze. Są jakieś pojedyncze znaki zapytania, ale strategiczne zakupy kluby mają dawno za sobą. Jeszcze gdzieniegdzie prezesi zastanawiają się nad wymianą pojedynczych ogniw, ale wyboru nie ma. Najlepszym przykładem jest Abramczyk Polonia Bydgoszcz, która straciła szansę na pozyskanie Nickiego Pedersena (poszedł do Texom Stali Rzeszów) i teraz się nerwowo rozgląda, bo nie ma przekonania do Andersa Lyagera. Nie ma też jednak na kogo go wymienić. Działacze Polonii wydzwaniają po zawodnikach dogadanych z innymi klubami. Jeśli kogoś uda im się wyrwać, to będą mieli dużo szczęścia. Kolejka chętnych pod klubem Zasadniczo już tylko drugoligowcy są w wirze kontraktowych rozmów, choć i tam, z każdym dniem, ubywa znaków zapytania. Zwłaszcza w tych klubach, gdzie będą większe pieniądze. Dla zawodników te są ważne. Jak usłyszeli o gwarancjach Grupy Azoty dla Unii, to pod tarnowskim klubem ustawiła się kolejka chętnych. Na jedno miejsce było dwóch, trzech zawodników. Już teraz wiadomo, że po zamknięciu okna wielu zawodników zostanie bez pracy. Ci z nazwiskami sobie poradzą. Poczekają do wiosny. Jak sezon ruszy i żużlowcy zaczną łapać kontuzje, to wtedy działacze będą łatali dziury. Taki Bjerre czy Matej Zagar z pewnością gdzieś się załapią.