Potencjalny transfer Kennetha Bjerre lub Mateja Zagara nic Fogo Unii Leszno nie da, bo to zawodnicy, którzy w tym momencie niczego nie gwarantują. Oczekują jednak setek tysięcy złotych zanim w ogóle pojawią się w parku maszyn. - Bjerre i Zagar to zawodnicy, którzy ślizgają się swoim nazwiskiem. Nie mają nic więcej. Oni nigdzie nie jeżdżą, bo ich żądania są tak kosmiczne, że żaden klub na to nie pójdzie. Odradzam, by w ogóle wchodzono w ten temat. Ci zawodnicy prędzej nie siądą na motocykl, dopóki nie będą mieli na koncie grubych tysięcy złotych. Dałbym im szansę, ale tylko na zasadzie płatności za punkt, a nie dając pieniądze za podpis pod kontraktem - mówi Jan Krzystyniak. Smektała ma największy problem Największy problem spośród wszystkich leszczynian ma Bartosz Smektała. Zawodnik, który w teorii miał aspirować do roli jednego z liderów jest cieniem samego siebie. Legitymuje się średnią biegową 1,190 pkt/bieg, co plasuje go dopiero na 40. miejscu wśród najskuteczniejszych zawodników PGE Ekstraligi. Niepokoi przede wszystkim jego bojaźliwość w jeździe, bo motocykle nie są wolne. Sprzęt ma z najwyższej półki. - Smektała jeździ bojaźliwie, lękliwie wręcz. To nie są problemy z motocyklami. Z silnikami można mieć problem jeden, dwa mecze, a nie któryś rok. Powiedziałbym, że to sprawy z psychiką. U niego po prostu widać strach i obawy w trakcie wyścigu. Jeśli któryś zawodnik zostaje z tyłu, a inni jadą do przodu, to nie jest problem z motocyklem - kończy Jan Krzystyniak.