Przemysław Termiński, właściciel Apatora, na początku grudnia udzielił wywiadu WP SportoweFakty, gdzie stwierdził to, o czym spekulowano od dawna, czyli że jest gotów sprzedać swoje udziały. Podał nawet cenę - 5 milionów złotych. Nie ma ofert kupna Apatora. Cena jest za wysoka? Z naszych informacji wynika, że Termiński dotąd nie otrzymał żadnej oferty kupna i trudno specjalnie się temu dziwić. Cena jest przecież kosmiczna. Kiedy Termiński odkupował udziały od miliardera Romana Karkosika, to zapłacił jedynie pół miliona złotych. To był 2014 rok. Mamy oczywiście inflację, ceny mocno poszły w górę, ale mimo wszystko trudno zrozumieć, skąd wzięła się ta kwota. To niemożliwe, żeby w ciągu 9 lat klub podrożał aż 10-krotnie. Wydaje się, że obecny właściciel będzie musiał rozważyć zejście z ceny, bo w innym razie długo może poczekać na oferenta. A z tego, co wiemy, nie bardzo odpowiada mu, że musi dokładać do interesu. Klub może co prawda liczyć na nieco ponad 6 milionów z kontraktu telewizyjnego, ale koszty poszły tak mocno w górę, że co rok Termiński dorzuca około miliona złotych z własnej kieszeni. Może znajdzie się chętny, jak Apator zdobędzie medal W żużlu mocno w górę poszły zwłaszcza kontrakty. Największe gwiazdy mają w tym roku zarabiać od 2 do 3,5 miliona złotych. Apator w ramach oszczędności przeniósł klubowe biura ze stadionu do biurowca Termińskich. Apator ma pójść pod młotek po zakończeniu sezonu 2023. Jeśli drużyna zdobędzie medal, to jest szansa, że ktoś się nią zainteresuje. Być może do tego czasu spadnie też cena. Na razie mówi się o 5 milionach, ale w klubie mają zrobić audyt i wtedy może paść inna, mniejsza kwota. Zobacz również: Niesmaczne obrazki z Rosji. "Medale w zębach i rosyjska flaga"