Sebastian Zwiewka, INTERIA: Zakończył pan starty w gronie zawodników do lat 24. Czy odczuł pan to podczas tegorocznej giełdy transferowej? Mateusz Tonder, żużlowiec Energa Wybrzeża Gdańsk: Wydaje mi się, że nie. Udało mi się podpisać kontrakt w Speedway 2. Ekstralidze, a takie mam sportowe ambicje. Czuję się zawodnikiem gotowym do jazdy na tym poziomie. W poprzednich sezonach miałem lepsze i gorsze mecze. Na pewno brakowało w moim przypadku systematyczności. Chciałbym to zmienić i prezentować bardziej wyrównany poziom. Nie mówię tutaj o zdobywaniu 15 punktów, ale stać mnie na 10 punktów w meczu. Do tego będę dążył. Wymieniano pana osobę także w kontekście transferu do Poznania. Jak rozmowy z klubami wyglądały z pańskiej perspektywy? - Prowadziłem rozmowy z kilkoma klubami, w tym gronie był też mój zeszłoroczny pracodawca, czyli Orzeł Łódź. Wybrałem propozycję Energi Wybrzeża, mając przede wszystkim na uwadze to, że odpowiada mi gdański tor. Zawsze notowałem dobre wyniki, pod tym kątem analizowałem propozycje. Wybrzeże to fajny klub z ambicjami. Będziemy dążyć do super wyników i do utrzymania dobrej atmosfery przez cały sezon. Grzegorz Zengota doradził panu transfer do Wybrzeża? - Jeśli czegoś nie wiem lub mam wątpliwości, to dzwonię do Zengiego. Spędzamy ze sobą dużo czasu i rozmawiamy. Grzesiu nawet nalegał na to, żebym poszedł do Gdańska. Mówił, że to drugi poziom rozgrywkowy w Polsce, klub z ambicjami i tor, który mi odpowiada. Uważam, że jak domowy tor pasuje, to już jest to połowa sukcesu. Być może wtedy też na wyjazdach będzie łatwiej o lepsze wyniki? Domyślam się, że przegląda pan internet i dotarły do pana informacje, że w Wybrzeżu były opóźnienia z przelewami. - Nie ukrywam, że rozmawiałem z zawodnikami i mechanikami, ale ludzie zawsze dużo mówią i piszą. Nie chcę się szerzej na ten temat wypowiadać. Po prostu przekonam się na własnej skórze, zobaczymy, co będzie w sezonie. Czy zaskoczyła pana informacja o kontrakcie warszawskim Adriana Gały? - Nie boję się rywalizacji, przekonamy się na torze, bo tor zawsze wszystko weryfikuje. Wiem, jakie warunki ustaliłem z Wybrzeżem i myślę, że mogę spać spokojnie. Na pewno nie podpisałbym kontraktu w Gdańsku, gdyby w sezonie miały być sprzeczki. Po dwóch latach w Falubazie jest pan przyzwyczajony do rywalizacji. - W PGE Ekstralidze i w ówczesnej 1. Lidze Żużlowej siedziałem na ławce, byłem odpychany od tego składu. Walczyłem o to, by wskoczyć, ale zawsze jakoś nie było po mojej myśli. Jest to jednak przeszłość, nie rozpamiętuję już tych spraw. Skupiam się na nowym sezonie w Gdańsku. Relacje z trenerem Piotrem Żyto już się poprawiły? - Teraz mamy bardzo dobre relacje. Jest moim trenerem w Szwecji, widywaliśmy się tam w tym sezonie i będziemy również widywać się w przyszłym, ponieważ przedłużyłem kontrakt z Vargarną Norrköping. Dobrze nam się współpracuje i to tyle. Za kadencji trenera Żyto miał pan dwa życiowe mecze w PGE Ekstralidze jako senior. Mam na myśli domowe mecze ze Spartą i Apatorem w sezonie 2021. - Wskoczyłem do składu, w zasadzie niczego od siebie nie oczekiwałem, bo wracałem po kontuzji. Po wyleczeniu urazu pojechałem na trening, nawet nie wiedziałem, czy będę w stanie jeździć na motocyklu i czy nie będę odczuwał bólu. Następnie pojechałem na ćwierćfinał IMP do Opola, który wygrałem. Wskoczyłem do składu, pojechałem dwa dobre mecze, później jednak miałem już tylko przebłyski. Miał pan czas na odpoczynek pomiędzy ostatnim sezonem a rozpoczęciem przygotowań do następnego? - Udało mi się wyjechać na wakacje, a później był powrót od pracy. Od listopada działam na sali. Ostatnio podczas naszej wizyty w Gdańsku mieliśmy przeprowadzane testy wydolnościowe. Wyniki były dobre? Dobre to mają być na początku sezonu. Działamy ostro, będzie dobrze. Nasz sztab szkoleniowy na pewno w marcu wszystko sprawdzi. A tak to codziennie mam jakieś treningi. Sala, rower, sauna, basen, w weekend dochodzi jeszcze motocross. Cały czas jestem w ruchu, staram się dążyć do jak najwyższej formy.