Patryk Wojdyło to solidna druga linia na poziomie drugiej klasy rozgrywkowej. Kibice z Rybnika liczyli, że Polak zostanie w ich składzie. Ten jednak wrócił do Krosna, bo działacze postanowili się z nim rozstać. Te słowa nie spodobają się kibicom Prezes INNPRO ROW-u Rybnik uznał, że lepiej będzie zbudować drużynę bez Patryka Wojdyło w składzie. Na działaczu ciążyła duża presja publiczna, bo kibice nie wyobrażali sobie bez niego składu. Polak był zmuszony powrócić do Cellfast Wilków Krosno. - Każdy zawodnik ma swoje ambicje i coś chce osiągnąć. Ja przynajmniej takie mam. Dlatego uznałem, że lepszym miejscem do rozwoju będzie dla mnie Krosno. Mam nadzieję, że ta decyzja pomoże mi się stać lepszym zawodnikiem - mówi Wojdyło w rozmowie z Tygodnikiem Żużlowym. Przyszłoroczne zmagania w Speedway 2. Ekstralidze będą niezwykle ciekawe dla oka. Wśród drużyn nie wyrasta żaden zdecydowany faworyt do wygrania ligi. 24-latek uważa nawet, iż klub z Krosna jest silniejszy, niż ten z Rybnika. - Zmieniłem klub na silniejszy. Uważam, że wybrałem najlepsze rozwiązanie. Znam składy, ale to naprawdę nie musi się przełożyć na to, co będzie na torze. Składy większości zespołów w pierwszej lidze są wyrównane i nie ma tu głównego faworyta - tłumaczy. Przez finanse nie wybierze się do Argentyny W ubiegłym roku podczas zimowej przerwy został mistrzem Argentyny. Niektórzy żużlowcy szukają dodatkowych startów podczas zimowej pory. Takim miejscem jest właśnie Argentyna, Australia lub Stany Zjednoczone. Patryk nie obroni jednak tytułu, ponieważ nie opłaca mu się to pod względem finansowym. - Zobaczymy co z tego wyjdzie. Jest zaproszenie, ale na dzisiaj wydaje mi się to jednak mało realne. Raczej się nie zanosi na ten wyjazd. Z finansowego punktu widzenia to jest bardzo kosztowna wyprawa i nie wiem czy opłaci się skórka za wyprawkę - kończy.