Zaskakująca decyzja polskiego klubu. Stawiają wszystko na jedną kartę
Tego sezonu z pewnością nie zaliczy do udanych Oskar Fajfer. Zawodnik Gezet Stali Gorzów jest najgorszym polskim seniorem w PGE Ekstralidze. Od początku roku nic nie idzie, tak jak powinno. Stal jednak go potrzebuje w solidnej dyspozycji, bo bez tego mogą nawet wylecieć z PGE Ekstraligi. W Stali znaleźli jednak sposób, jak powoli zacząć odbudowywać Fajfera. Wychodzi to coraz lepiej, bo ostatnio w Lublinie zdobył 8 punktów, a w ostatnim biegu pokonał gwiazdy lubelskiego Motoru, czyli Dominika Kuberę i Fredrika Lindgrena. Teraz poszli o krok dalej.

Sytuacja Stali Gorzów jest trudna. Klub zajmuje siódme miejsce w PGE Ekstralidze i niemal na pewno pojedzie w fazie play-down. Wydaje się, że tylko drużyna INNPRO ROW-u Rybnik prezentuje gorszy poziom. Klub stara się budować mocną drużynę na przyszły sezon, choć gwarancji, że się utrzymają w elicie nie mają.
Oskar Fajfer się odbudowuje. Trener Stali Gorzów wie co robi
Choć do dyspozycji Oskara Fajfera można mieć w tym roku wiele zastrzeżeń, to ostatnio wygląda o wiele lepiej. Polak ma coraz szybsze motocykle, wydaje się, że w końcu powoli się dopasowuje, a co najważniejsze zaczyna rozumieć swój sprzęt.
Ostatnie dwa domowe spotkania były całkiem solidne. Ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra przywiózł 9 punktów z bonusem, dzięki czemu gorzowianie wygrali Derby Ziemi Lubuskiej. Dobrze było też w starciu z Bayersystem GKM-em Grudziądz, gdzie udało się zdobyć 7 punktów z 2 bonusami. Do tego doszedł solidny mecz w Lublinie, w którym przywiózł 8 punktów. Takie wyniki mogą zbudować zawodnika. To zasługa w dużej mierze odpowiednich numerów, gdyż Fajfer z reguły dostawał te najłatwiejsze. Wygląda to na proces budowy pewności siebie.
Zaskakująca decyzja Stali Gorzów przed domowym spotkaniem
Stal Gorzów czeka teraz domowe starcie z Betard Spartą Wrocław, w którym gospodarze są skazywani na pożarcie. Stal jednak nie zamierza oddać tego spotkania bez walki. Co ciekawe, sztab szkoleniowy zdecydował się wystawić Oskara Fajfera z numerem dziewiątym, który jest przeznaczony dla lidera. Ta roszada trenera Piotra Śwista może przynieść sporo dobrego.
Teoretycznie łatwiejszy numer, czyli 12 przypadł Martinowi Vaculikowi. Jest w tym logika, bo Słowak podczas ostatniego Grand Prix w Gorzowie Wielkopolskim zaliczył groźny upadek. W rezultacie udał się na badania, które wykazały uraz mięśniowy. Wydaje się, że w takich okolicznościach jest to dobra decyzja sztabu szkoleniowego.


