Zawieszamy rozmowy z Patrykiem Dudkiem. Jak się ogarnie i zacznie jeździć, to wtedy wrócimy do tematu - takie stanowisko przyjął Apator Toruń przed mniej więcej miesiącem. Kiedy potem zawodnik powiedział, że będzie chciał wrócić do Falubazu, to choć nie padła żadna data, relacje klubu z żużlowcem jeszcze bardziej się ochłodziły. Dudkowi wolno więcej. Apator musi się liczyć ze słowami Prawda jest jednak taka, że o ile Dudek może sobie pozwolić na wiele, o tyle Apator każde puszczone w eter zdanie musi przeanalizować na wszystkie możliwe sposoby. Gdyby takich Dudków było stu, to właściciel Apatora mógłby mówić, co mu ślina na język przyniesie. Gdyby w kolejce do schedy po Dudku stało kilku kandydatów, to pan Przemysław Termiński nie musiałby się na nic oglądać. Tak jednak nie jest. W żużlu mamy od lat deficyt dobrych zawodników. Dlatego nawet jeśli ci najlepsi są w kryzysie, trzeba się z nimi obchodzić, jak z jajkiem. Uważać, żeby nie powiedzieć czegoś, co ich zaboli. Bo jak się nie ma rozsądnej alternatywy, to trzeba cicho siedzieć. I chyba do właściciela Apatora doszła ta bolesna prawda. Postanowił ugryźć się w język i zaprosił Dudka na rozmowy. I dobrze, że to zrobił. Dobrze dla niego i dla klubu. Ryzyko w sporcie się opłaca. Chyba, że Apator chce stać w kolejce Prawdę powiedziawszy, w interesie Apatora jest przeciąć szybko te wszystkie spekulacje dotyczące Dudka. Nie ma co czekać, aż sezon ruszy i uzależniać negocjacje od formy. W sporcie czasem trzeba zaryzykować. Można na tym wiele wygrać. Jak okaże się, że Dudek złapie formę, to w kolejce do niego ustawi się nie tylko Apator. Zresztą inni już się ustawili. Spekuluje się, że zawodnik może trafić nie do Falubazu, o którym wspomniał, ale do Platinum Motoru Lublin. Termiński powinien podsunąć Dudkowi kontrakt do podpisu I tu wracamy do pana Termińskiego, który jednym spotkaniem, ręką wyciągniętą na zgodę, może wszystko zmienić. I zyskać bardzo wiele. Teraz kiedy Dudek ma za sobą przeciętny sezon i nie wie, jaki będzie ten następny, właściciel Apatora może z nim podpisać korzystną umowę i zyskać jego zaufanie. Może go zmobilizować, pokazując mu, że w niego wierzy. Za dwa, trzy miesiące już może nie mieć tych atutów. Zawsze można powiedzieć, że Apator może też na przedłużeniu umowy z Dudkiem przegrać. Może, bo wszystko jest możliwe. Wydaje się jednak, że to nie ten czas, by mówić o schyłku Dudka. On wpadł w turbulencje, ale się z tego wygrzebie. Ma wszystko, czego mu trzeba. Ma 31 lat, więc wciąż może być też traktowany, jako inwestycja na lata. Prawdę powiedziawszy, to trudno mi zrozumieć, jak to możliwe, że właściciel Apatora traci czas na głupoty, zamiast przedłużyć umowę z Dudkiem. Już dawno powinien był to zrobić.