Współczesnemu kibicowi Wimbledon kojarzy się niemal wyłącznie z tenisem. Trudno się dziwić. W końcu słynny ogniś żużlowy klub z Wimbledonu umierał już dwa razy. Pierwszy raz w 1991 kiedy minęły czas wielkiej chwały brytyjskiej ligi żużlowej. W 2001 drużynę Wimbledon Dons udało się reanimować. Jednak po 4 latach zniknęła z mapy ponownie. Można chyba stwierdzić, że na dobre. Tłumy na pierwszych meczach gwiazd Wimbledonu Tor żużlowy w Wimbledonie został otwarty w 1928 roku. Na początku odbywały się tam wyścigi chartów. Na pierwszy mecz po II wojnie światowej na widowni zasiadło 42 tysiące widzów, a kolejne 10 tysięcy zostały pod bramami. Drużynę "Donsów" chciało się oglądać. W latach 50-tych i 60-tych to była prawdziwa potęga. Pierwszą wielką gwiazdą Wimbledonu był Ronnie Moore. Urodzony w Tasmanii żużlowiec był fetowany niczym Pele i Elvis Presley. Jego występy chodziły oglądać tłumy. Zarabiał 60 funtów tygodniowo, co jak na czas tuż po wojnie było wielką gażą. Zresztą kasa przekładała się na medale, bo Wimbledon z Moore’em w składzie wywalczył wszystkie mistrzowskie tytuły. Słynny aktor brał u niego lekcję, szukał też diamentów w Afryce Moore wprowadził do zespołu kolejną wielką gwiazdę Barry’ego Briggsa. Znali się z nowozelandzkiego Christchurch. Briggs podziwiał Moore’a, ten był jego idolem. Jednak Briggs osiągnął w żużlu jeszcze więcej niż Moore. Ten ostatni był mistrzem świata dwa razy, a Briggs aż czterokrotnie. Życiorys Briggsa jest pełen niesamowitych historii. Uczył jazdy na motocyklu aktora Steve’ego McQuenna, poszukiwał diamentów w Liberii, jechał z prędkością 320 kilometrów na godzinę samochodem na torze w Indianopolis. Żużel sporo mu zawdzięcza, bo wynalazł też deflektor, dzięki czemu zawodnicy nie przyjmują ciężkiej szprycy spod koła rywali. Swoją kartę w historii Wimbledonu zapisał też Ivan Mauger. Kolejny Nowozelandczyk, 6-krotny mistrz świata, także znalazł się w klubie za sprawą Moore’a. Oto co opowiadał o pierwszych tygodniach spędzonych w nowym klubie. Starsi kibice nie mogli w to uwierzyć On też zdobył z Donami tytuł i odszedł. Klub jednak dalej istniał i miał się dobrze. Aż do 1991 roku, kiedy zniknął z mapy. Anglia wtedy powoli przestawała pełnić rolę centrum żużlowego wszechświata, powoli zaczęła przejmować ją Polska. Rok temu na Wimbledonie doszło do spotkania starych zawodników. Przyszło 4 tysiące kibiców. Wielu z nich dopytywało, gdzie jeździ drużyna. Autentycznie dziwili się, że już jej nie ma. Wtedy, na tamtym spotkaniu, byli żużlowcy Wimbledonu, odpalili swoje motocykle. Starsi fani znów usłyszeli wielki hałas niosący się po trybunach i charakterystyczny dla żużla zapach spalanego oleju rycynowego. Planowane jest kolejne spotkanie. Byli zawodnicy chcą zbierać pieniądze na pomnik Moore’a.