To nie jest ten sam Mikkel Michelsen, co przed rokiem. Duńczyk ma w tym sezonie wyraźny kryzys, który odczuwalny jest nie tylko w wynikach osiąganych w Grand Prix, ale także w polskiej lidze. Znacznie słabiej prezentuje się w barwach Tauron Włókniarza Częstochowa niż w zeszłym roku jeszcze jako kapitan Platinum Motor Lublin. Oto przyczyna słabszej formy Mikkelsena Na początku garść statystyk. Sezon 2022 należał do Duńczyka. W polskiej PGE Ekstralidze miał szóstą średnią - 2,229 pkt./bieg. Był wówczas najlepszym zawodnikiem złotego Motoru Lublin. Tak dobra postawa sprawiła, że był łakomym kąskiem na rynku transferowym. Ostatecznie skończyło się na tym, że trafił do Włókniarza Częstochowa, gdzie miał być liderem obok Leona Madsena. Co prawda faktycznie jest obecnie drugą siłą w zespole, ale jego forma daleka jest od idealnej. Widać to dobrze po średniej, która spadła do poziomu 2,022 pkt./bieg. Jednak największy problem Mikkelsen ma w cyklu Grand Prix. Tutaj możemy mówić o bardzo dużym rozczarowaniu. Przed sobotnią rundą cyklu w Cardiff zajmuje dopiero 14. miejsce wyprzedzając spośród stałych uczestników jedynie Kima Nillssona. Generalnie zdążyliśmy już przywyknąć do obrazka, gdzie widzimy wyraźnie zagubionego i wolnego Duńczyka. 18-latek zarabia miliony bez wysiłku. Jemu awans się nie opłaca Co więc stoi za jego problemami? W kuluarach słyszymy, że to najpewniej efekt rozstania z mechanikiem Krzysztofem Momotem. Doświadczony spec zakończył współpracę z Michelsenem pod koniec zeszłego roku. To na okres ich kooperacji przypada rozkwit formy żużlowca. Nie znamy przyczyn rozstania, ale gołym okiem widać, że sprzęt Mikkela nie jest już tak szybki jak przed rokiem. Były mistrz Europy musiał więc zbudować nowy zespół, a zgranie się i dopasowanie ustawień do silników dostarczanych od tunera zajmie najpewniej trochę czasu. Inna sprawa, że ten czas może być dla niego bardzo kosztowny. Wszystko wskazuje na to, że Michelsen nie utrzyma się w cyklu i będzie musiał liczyć na przychylność organizatorów licząc na dziką kartę. A o nią wcale nie musi być tak prosto. Jasna deklaracja mistrza świata. "To kwestia czasu"