Sezon na torze co prawda zakończył się już kilka tygodni temu, ale zamiast niego mamy obecnie w zamian prawdziwą akcję i sensację jak w dobrym filmie. Nieoczekiwana zmiana miejsc przez kilku zawodników wywołała falę spekulacji i wzajemnych animozji. Nagle z poukładanego żużlowca jawi nam się zupełnie inny jego obraz. Mało już jest ludzi, nie tylko zresztą w sporcie, których słowo dużo znaczy. Dzisiaj pierwsze skrzypce grają populiści, którzy są rzekomo nieomylni i wszystkowiedzący. Niestety przenika to coraz bardziej do sportu, choć zawsze wierzyłem, że w nim liczy się tylko wynik mierzony zwycięstwami i cyframi. Mamy więc walkę o każdego dobrego zawodnika, bo gwarantuje on sukces. Gdyby na rynku było kilku czy kilkunastu żużlowców pokroju Bartosza Zmarzlika czy Patryka Dudka, to wyglądałoby to wszystko zupełnie inaczej. A tak mamy obecnie przebijanie się ofertami i wyrywanie sobie zawodników z rąk do rąk. Niby kluby szkolą też młodzież, ale dobrze wiemy jak bardzo dokucza nam brak zawodników na rynku. Może w związku z tym znajdzie się ktoś odważny i otworzy profesjonalną szkółkę adeptów z prawdziwego zdarzenia. Nie są to małe koszty, a i zwrot też wątpliwy. Według moich informacji, kiedyś parę osób sondowało możliwość otwarcia czegoś takiego w Zielonej Górze, lecz byłby to oczywisty konflikt interesów dla każdego klubu. Czy to miałoby rację z finansowego punktu widzenia? Też wątpię. Wprowadzenie KSM nie rozwiąże sprawy Ostatnio coraz częściej pojawia się również pomysł ponownego wprowadzenia KSM (Kalkulowana Średnia Meczowa - dop.red.). Ja już to przerabiałem razem ze sternikiem Speedway Ekstraligi - Wojciechem Stępniewskim i ten pomysł przetrwał jedynie kilka lat. Wielu z was zapewne pamięta jeszcze doskonale chociażby zbijanie średniej biegowej i rozwalanie składów, ponieważ dla kogoś brakowało miejsca. To bywało bardzo przykre, zwłaszcza wtedy gdy dana drużyna stanowiła monolit i zdobywała sukcesy. Nijak miało się to do ducha sportu i zarazem bardzo bolało. Aby uniknąć corocznego zamieszania z zawodnikami, trzeba szkolić, szkolić i jeszcze raz szkolić. Podobnie jest w gospodarce rynkowej z podażą i popytem. Jak będzie tak jak teraz, to prezesi będą się zapożyczać i obiecywać żużlowcom złote góry. Jak będzie odwrotnie, to telefony będą dzwonić non stop. Robert Dowhan Czytaj także: Drugi raz tego nie zrobi. Ten sezon go wiele nauczył Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata