Maciej Janowski znany jest z tego, że stawia na stabilizację. Przywiązuje się do danego klubu i spędza tam dłuższy czas. Teraz nastąpiły pewne zmiany w jego karierze. Z hukiem wyleciał z Grand Prix. To go tchnęło do zmian 32-latek w PGE Ekstralidze reprezentuje barwy Betard Sparty Wrocław. Tylko w latach 2012-2013 postanowił przejść do Unii Tarnów. Dzięki temu jego macierzysty klub zgarnął za ten transfer potrzebne wówczas pieniądze. Polak ciągle powtarza, że starty w drużynie z jego miasta, która jest jedną z dwóch czołowych ekip Ekstraligi, to dla niego wymarzony scenariusz. To dlatego nie zamierza nic zmieniać, bo taki stan rzeczy ma przecież miejsce. Te jednak zostały wymuszone, lecz w innym zakresie. Janowski wypadł z cyklu Grand Prix i nie dostał nawet stałej dzikiej karty. Postanowił wrócić na Wyspy Brytyjskie, gdzie będzie bronił barw zespołu z Oxfordu. Wypełni tym wolne dni w kalendarzu oraz podszkoli technikę jazdy. Ponadto powiew świeżości poczuje również w Szwecji. Tam wyniknęło niemałe zamieszanie związane z jego osobą. Wszyscy o tym gadali. Polak wykiwał zasłużony klub? Eskilstuna Smederna kompletuje skład na sezon 2024. Do niedawna wydawało się, że to właśnie tam trafi Janowski. Wszyscy w szwedzkim środowisku żużlowym o tym trąbili. Parę dni temu wypowiedział się jednak menedżer ich drużyny, że to była nieprawda. Zwykła plotka, która pomogła działać innemu klubowi. Całą sytuację wykorzystała Piraterna Motala. To oni zgarnęli brązowego medalistę indywidualnych mistrzostw świata. Będzie tam startował razem z braćmi Pawlickimi, z którymi ma przyjacielskie relacje. Do tego w drużynie są Paweł Przedpełski i Oskar Fajfer. Szykuje nam się polska kolonia na szwedzkiej ziemi.