Od razu powiedzmy, że funkcja Golloba w Polonii nieco różni się od tej, którą pełni Protasiewicz w Falubazie. Mistrz świata z 2010 roku ma przede wszystkim "świecić nazwiskiem", choć zdarza mu się bywać na treningach i doradzać zawodnikom. Niektórzy są w niego wpatrzeni jak w obrazek. Inni sami dopytują o dodatkową pomoc. Fakty są jednak takie, że Gollob jako dyrektor sportowy mógłby zdziałać więcej w kwestii transferów. Takie nazwisko w słuchawce oferujące przyjście do klubu działa jednak na głowę każdego zawodnika. Funkcja Golloba w Polonii jest jednak w dziwny sposób ograniczana. Być może po prostu Jerzy Kanclerz chce mieć pełną autonomię w kwestii wyboru składu drużyny. Na torze wygrywał Gollob Gollob i Protasiewicz to wielcy rywale, którzy wielokrotnie mieli między sobą spory wynikające z różnych sytuacji, nie tylko tych torowych. Nie lubili się, czasem nawet przez to kłócili się z żonami. Wzajemnie się jednak napędzali i stawali się lepsi. Protasiewicz w seniorskich indywidualnych zawodach międzynarodowych nie osiągnął wiele, ale tak czy inaczej zasługuje na miano legendy. Gollob to oczywiście jeden z najlepszych żużlowców w historii i mistrz świata z 2010 roku. To przy nim wychowywał się Bartosz Zmarzlik. Gollob na motocyklu był w stanie zrobić wszystko. Kontuzja odniesiona na motocrossie w 2017 roku wymusiła na nim koniec kariery. Obecnie walczy o powrót do sprawności. Tu lepszy jest Protasiewicz Niezależnie od tego, jak potraktujemy rolę Golloba w Polonii, musimy docenić tę pełnioną przez Protasiewicza w Falubazie. Jeszcze dwa tygodnie temu był aktywnym żużlowcem, ale wraz z końcem sezonu, on skończył karierę. Błyskawicznie zabrał się za nową robotę. Do Falubazu przychodzą: Przemysław Pawlicki, Luke Becker oraz Rasmus Jensen. To naprawdę poważne wzmocnienia. Zespół będzie faworytem przyszłorocznych rozgrywek, niezależnie od ostatecznych składów rywali. Tak więc działania Protasiewicza są bardzo skuteczne. Jak na dłoni widać jego autorytet w kwestii ściągania nowych zawodników. Gollob na pewno też taki ma, ale nie do końca jest w stanie go pokazać. Czytaj także: Drugi raz tego nie zrobi. Ten sezon go wiele nauczył Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata