Karczewski w zakończonym sezonie jeździł dla ekstraligowego Tauron Włókniarza. Po świetnym pierwszym meczu w Grudziądzu, później spuścił z tonu. W okresie transferowym częstochowski klub wypożyczył go do pierwszoligowej Abramczyk Polonii Bydgoszcz, gdzie zawodnik spróbuje wrócić do swojej najwyższej dyspozycji. Karczewski ma problem. Chodzi o parametry motoryczne Jacek Frątczak wyraził swoje zdanie na temat problemów Karczewskiego. - W żużlu same centymetry nie są przeszkodą, natomiast przeszkodą jest zmiana parametrów motorycznych samego zawodnika. Waga w tym sporcie jest problemem, a to wynika z obciążeń, które silnik będzie musiał ciągnąć. To klucz, jeśli zmiany zachodzą w krótkim czasie - mówi żużlowy menedżer.- Najczęściej w kontekście żużlowców do 16. roku życia wszystko układa się dobrze, mamy fajnego i kompaktowego zawodnika, który dopasował już swoją sylwetkę na motocyklu, złapał kąty, zgrał się z maszyną, nie męczy się. Nagle przychodzi zima i dochodzi około 10 centymetrów. Zmiana długości motocykla o dwa lub trzy centymetry daje naprawdę konkretny efekt, a co dopiero, kiedy ktoś rośnie 10 centymetrów i dochodzi około 8 kilogramów. To tylko przykład. Nie jestem aż tak blisko Franka, nie znam jego dokładnych parametrów - dodaje. Dla niego był to ostatni dzwonek. Powód transferu zaskakujeCo się dzieje później? - Zawodnik musi uczyć się skutecznej i wydajnej jazdy, czyli jak nie przeszkadzać motocyklowi, nie kantować go. Trzeba na nowo zgrać motocykl do długości ramion oraz nóg. Mówiąc kolokwialnie, Franek to kawał chłopa. Jest wysokim, dobrze zbudowanym facetem. Ta zmiana spowodowała u niego pewnego rodzaju perturbacje związane z ułożeniem ciała, ze startem, być może nawet z upadkami. Dużo pracy czeka nie tylko zawodnika, ale również jego otoczenie i klub, który zaangażował się w rozwój jego dalszej kariery (Abramczyk Polonię - dop. red.) właśnie w kontekście motoryki - komentuje nasz rozmówca. Rada dla Abramczyk Polonii Bydgoszcz Frątczak ma świadomość, że Karczewski trafił teraz pod opiekę świetnego fachowca Jacka Woźniaka. - Zmieniły się parametry Franka. Ludzie, którzy są blisko zawodnika, muszą odpowiednio ukierunkować pracę zimą. To kwestia rozciągania ciała, gibkości, pracy bioder. Tak, aby czuł się na motocyklu jak dwa lata temu. Nikogo nie chcę na siłę urażać, a szczególnie młodych chłopaków. Nie chcę mówić, że mają na siłę się odchudzać, ale jeżeli jest większe ciało, to waga rośnie. Wtedy należy ukierunkować pracę w inną stronę. Wzrost to natomiast temat do opanowania - twierdzi.- Obserwowałem podobną sytuację z Oskarem Paluchem, Wiktor Przyjemski też szukał sylwetki na motocyklu. Widać, że chłopcy czują, że jest inaczej. Jeżeli mamy ręce o dwa lub trzy centymetry dłuższe, to musimy inaczej siedzieć, musimy inaczej wypychać kierownicę, ogólnie inaczej operować motocyklem. Dłuższe są nogi, wtedy być może dłuższy hak, wyższe siodełko? Pokolenie bardzo szybko rośnie i technika nie nadąża za wzrostem i zmianami w ciele - uważa Frątczak. Zaskakujący transfer. Mistrz świata zszedł na ziemię Czy da się to przewidzieć? Wcześniej przerabiało to jeszcze więcej zawodników. Czy da się to przewidzieć? - Jak jeszcze pracowałem w Falubazie, była to końcówka mojej pracy, mieliśmy przygotowany camp dla potencjalnych szkółkowiczów, w co zaangażowani byli psycholog oraz lekarz medycyny sportowej. Jednym z naszych założeń był wywiad robiony przez tych dwóch ludzi z rodzicami potencjalnego zawodnika. Zawodnik ma genotyp taki, jaki ma. Widzimy rodziców, rozmawiamy z nimi, więc jesteśmy w stanie zaprojektować, w jaki sposób będzie się rozwijała sylwetka danego zawodnika - wyjaśnia ekspert.- Jest to normalna selekcja, jaka odbywa się w zawodowym sporcie, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Tam nie każde dziecko jest w stanie uprawiać maksymalnie wydajnie daną dyscyplinę sportu. Patrząc na rodziców 13-latka czy 14-latka, można mniej więcej to wszystko przewidzieć - podsumowuje Frątczak.