Jeśli ktoś myślał, że przyjeżdżając na turniej w Werlte np. o 13:20 obejrzy całe zawody, brutalnie się rozczarował. Głośno reklamowany turniej otwierający sezon w Europie zaczął się piętnaście minut wcześniej niż planowano. Decyzję podjęto "za pięć dwunasta", gdy ludzie byli już w drodze. Gdy kończyła się pierwsza seria (6 biegów), wiele osób dopiero parkowało. Zdezorientowani kibice pytali, o co tu chodzi. Organizatorzy bez większego skrępowania odparli: "jedziemy, zaczęliśmy wcześniej". Brzmi nierealnie? A jednak wydarzyło się naprawdę. Kibic będący na czas, nie obejrzał sześciu biegów. Ktoś powie, że trzeba było przyjechać wcześniej. Taki argument jest bez sensu, bo godzina zawodów jest wiążąca i żaden bieg nie powinien absolutnie odbywać się przed nią. Mało tego, turniej w Werlte odbywał się na polu, wstęp był darmowy, więc nikt nawet nie pomyślał o przyjeździe wcześniejszym niż około dziesięć minut przed zawodami. Jak się okazało, i to nie wystarczyło do obejrzenia wszystkich biegów. Było grono ludzi naprawdę zażenowanych sytuacją, ale organizatorzy sprawiali wrażenie kompletnie nierozumiejących problemu. Mówią, że mają problemy. Pracują, by mieć ich więcej Niedawno pisaliśmy, że ledwie dwie drużyny wystartują w Bundeslidze w nadchodzącym sezonie. Inni nie byli chętni, wielu ma swoje problemy. Jak tu jednak - będąc sponsorem - chcieć wspierać zawody, które wbrew wcześniejszym ustaleniom rozpoczynają się wcześniej? To wygląda kompletnie niepoważnie. Niemcy słyną z porządku i organizacji, ale ktoś kto przebywa tam lub mieszka zapewne zorientował się już, że to mit. Jednak sytuacje takie jak ta z Werlte każą zadać sobie proste pytanie: czy można oczekiwać poważnego traktowania, jeśli samemu nie traktuje się ludzi poważnie? Turniej w Werlte oficjalnie otworzył sezon żużlowy w Europie. Zwyciężył Patrick Hyjek, Niemiec z polskimi korzeniami. Jeździł on w klasie 500 cc, ale oprócz niej odbyły się też zmagania w 250 cc, 125 cc i 50 cc. Duża część uczestników zawodów była dziećmi. Panowała miła i spokojna atmosfera, ale sytuacja opisana powyżej mocno zdenerwowała niektórych kibiców. Zwłaszcza tych, którzy przybyli z daleka. Na zawodach było kilka osób z Polski. Niektórzy oczywiście nie widzieli pierwszych biegów.