Jakub Kępa, prezes Motoru Lublin oraz wiceprezesi klubu Piotr Więckowski i Aleksandra Marmuszewska kasują łącznie 45 tysięcy miesięcznie brutto. Jeśli dzielą się po równo, to mają po 15 tysięcy. Można jednak założyć, że gaża prezesa Kępy sięga 20 tysięcy, bo odpowiedzialność i zakres obowiązków większy. Czy 20 tysięcy dla prezesa Motoru, to jest dużo? Pytanie, czy 20 tysięcy dla prezesa żużlowego klubu, to dużo, czy mało? Z komentarzy pod artykułem wynika, że sprawa mocno rozgrzała czytelników. Nic dziwnego. Jeśli ktoś ma średnią krajową i ledwo wiąże koniec z końcem w dobie inflacji, to te 20 tysięcy budzi u niego złe emocje. Zwłaszcza że jak się dowiaduje z tekstu, idą na to publiczne pieniądze. Ratusz od 2019 roku pompuje w klub średnio 4 miliony rocznie. Jeśli założymy, że całkowity budżet wynosi 12 milionów nietrudny o wniosek, że część miejskiej kasy idzie na gaże dla prezesów. Pozostaje pytanie, czy 20 tysięcy brutto miesięcznie dla prezesa to faktycznie są jakieś kokosy. Od jednego z byłych działaczy kadry zarządzającej ekstraligowego klubu, który poprosił o anonimowość, słyszymy, że 20 tysięcy dla człowieka, który odpowiada za budżet rzędu 12-15 milionów (odpowiada za to własnym majątkiem, bo jest prezesem), to nie jest żadna wielka gaża. - Tyle dostaje dyrektor w większym przedsiębiorstwie - mówi nasz rozmówca. - Ja mam firmę, w której pracownik wyjeżdżający w zagraniczne delegacje ma 12 tysięcy brutto, a spawacz 7 tysięcy. Ich odpowiedzialność jest żadna, po robocie jest fajrant, nic ich nie interesuje. Szef klubu PGE Ekstraligi zarabia na poziomie "biednego" menadżera Zdaniem naszego eksperta nie ma się też co czepiać tego, że część kasy pochodzi z miasta. Nie ma bowiem znaczenie, skąd taki prezes pozyska kasę. On ma być operatywny, bo to się przekłada na wyniki. Tak na marginesie, to w branżowych portalach 20 tysięcy jest określane, jako gaża "biednego" menadżera wysokiego szczebla. Najlepiej opłacani mają 70 tysięcy złotych miesięcznie i więcej. Problem prezesa Kępy i jego zastępców wynika, stąd, że w Lublinie trwa jakaś rozgrywka wokół budowy nowego stadionu żużlowego, który ma kosztować krocie, a zdaniem wielu jest niepotrzebną inwestycją.