Sezon gnieźnianie rozpoczęli nadspodziewanie dobrze. W Zielonej Górze zremisowali z ligowym faworytem, drużyną Stelmet Falubazu 45:45. Spodziewano się lania, a Start nie tylko nie przegrał wysoko, ale wywiózł z grodu Bachusa punkty do ligowej tabeli. Później nie było już tak kolorowo. Gnieźnianie przegrali sromotnie u siebie z Orłem Łódź 35:55, jednak nie wynik, a styl był w tym wszystkim najgorszy, bo miejscowi wyglądali, jak dzieci we mgle. Aforti Startowi udało się jednak zwyciężyć w Gdańsku i podać tlen w walce o ligowy byt. Niestety radość nie trwała zbyt długo, bo kontuzje spotkały dwa ważne ogniwa zespołu: Oskara Fajfera i Petera Kildemanda. Choć czerwono-czarnym udało się zwyciężyć z Trans MF Landshut Devils, kibicom w pamięci dużo bardziej zapadły dwa pozostałe spotkania - wyjazdowe z ROW-em Rybnik i domowe z Cellfast Wilkami Krosno. Oba przegrane, oba w kiepskim stylu. Kibice Startu Gniezno mówią "dość" W związku z nieciekawą sytuacją Aforti Startu w tabeli, kiepską dyspozycją drużyny w spotkaniach ligowych, kibice gnieźnieńskiej drużyny wystosowali list otwarty. Krytykują w nim fakt, że w klubie nie ma prezesa, menadżerem zespołu został człowiek bez wcześniejszego doświadczenia w tej roli (przynajmniej w polskiej lidze), wyrażają zaniepokojenie kierunkiem, w którym zmierza klub i apelują o zmiany osobowe w klubie. Pełna treść listu otwartego kibiców (pisownia oryginalna - dop. red.): LIST OTWARTY KIBICÓW STARTU GNIEZNO Niniejszy list jest wspólnym stanowiskiem Kibiców Startu Gniezno zrzeszonych w grupach kibicowskich oraz tych niezrzeszonych, którzy często poza social mediami nie mają możliwości wyrażenia swoich opinii i odczuć. Pierwotnym zamysłem było skierowanie go na ręce prezesa Klubu, jednak Start Gniezno nie ma prezesa. W niejasnych okolicznościach, w bliżej nieokreślonym czasie, zrezygnował on ze swojej funkcji. W trosce o wspólne dobro, jakim jest Start Gniezno, kierowani obawami o dalsze losy i rozwój Klubu - o ile w ogóle o rozwoju możemy dzisiaj mówić - zmuszeni jesteśmy przedstawić nasze stanowisko opinii publicznej. Jednocześnie wskazać należy, że list otwarty nie jest formą frustracji czy osobistych animozji. Jeszcze raz podkreślenia wymaga, że Start Gniezno jest dobrem wspólnym, a czerwono-czarne barwy dla wielu z nas stanowią wartości najwyższe, przekazywane z pokolenia na pokolenie przez 70 lat istnienia Klubu. Jesteśmy głęboko zaniepokojeni zarówno ostatnimi wynikami sportowymi Klubu, zszarganym wizerunkiem, ligowym bytem, który staje się zagrożony, jak i postępowaniem oraz postawą osób, które z niewyjaśnionych, niezrozumiałych i zupełnie nieznanych nam przyczyn stały się osobami w Klubie decyzyjnymi. Tak oto bowiem za wynik sportowy odpowiada menedżer bez doświadczenia w profesjonalnym speedwayu, który zamiast z pokorą przyjmować krytykę i wyciągać wnioski, swoimi pysznymi komentarzami udzielanymi mediom oraz lekceważącym stosunkiem do Kibiców nie daje możliwości dialogu. Mecz z Orłem Łódź, który do ligowych potentatów nie należy, przegraliśmy z kretesem, a nasi zawodnicy byli zaskoczeni torem, który według zimowych zapowiedzi miał być najlepszy w Polsce do ścigania. Być może był, ale wyłącznie dla przyjezdnych. Mecz w Rybniku po prostu oddaliśmy. Jak osoba odpowiedzialna za wynik sportowy w profesjonalnym, zdawałoby się, Klubie, może powiedzieć po sromotnej porażce, że nie stosowała zmian taktycznych, bo "i tak nic by nie dały"? Może dałyby punkt, może pięć. Może tych właśnie punktów za kilka tygodni zabraknie do utrzymania? Może ROW przyjdzie na tyle osłabiony, że bonus okaże się na wyciągnięcie ręki, ale zabraknie... właśnie tego punktu lub pięciu. Ostatnie wydarzenia z meczu z Wilkami Krosno, przegranego 29:61, dopełniły wizerunku zespołu, który rękoma i nogami będzie musiał się bronić przed spadkiem z ligi. Zespołu, który co mecz serwuje swoim zawodnikom inny tor. Nadszarpnięty po raz kolejny został wizerunek Startu, a dzień po meczu największe sportowe portale na swoich stronach głównych informowały o "demolce" na stadionie w Gnieźnie. W międzyczasie mieliśmy odwołaną rundę DMPJ z uwagi na nieregulaminowy tor. "Taki jest sport" - słyszymy od początku roku. Menedżer Błażej Skrzeszewski nie ma zamiaru się tłumaczyć i nigdy nie miał. Z wypowiedzi dla mediów, które czytamy po każdym meczu, zapamiętujemy tylko butę i arogancję. "Pycha kroczy przed upadkiem", niech Pan pamięta, menedżerze. Jeździcie dla nas - Kibiców. W Klubie nie ma prezesa. Jest za to dyrektor Radosław Majewski. Nie wiadomo od czego i jaki jest jego zakres obowiązków. Nie wiadomo jakie ma doświadczenie w prowadzeniu (jakiegokolwiek) klubu sportowego. Nie wiadomo co dokładnie wniósł do Startu Gniezno. Czy dzięki niemu, jego kontaktom i znajomościom, został podpisany jakikolwiek kontrakt z zawodnikiem lub umowa sponsorska. Poza obecnością w parku maszyn podczas meczów i pozowaniem do zdjęć, nie widzimy żadnej, wartościowej dla klubu, aktywności Pana dyrektora. Nie wiadomo, kto budował skład na tegoroczne rozgrywki i kto odpowiada za wynik zespołu. Mocno niepokojące są dla nas pozostałe informacje dotyczące tego, co dzieje się w klubowych gabinetach. A wskazać tu należy m.in.: stosunek osób zarządzających klubem do innych w nim zatrudnionych; stosunek menedżera do członków zespołu (dotychczas, co znamienne, żaden z zawodników publicznie nie wziął w obronę strony menedżera) i toromistrza; problemy ze szkoleniem młodzieży; problemy z organizacją treningów dla szkółki; brak wychowanków prezentujących poziom sportowy; odejścia młodych adeptów do innych klubów; brak wizji rozwoju Klubu, stawiania sobie ambitnych celów. Osobną sprawą jest powołana kilka lat temu spółka akcyjna SKS Start S.A. (jej prezesem jest ww. Radosław Majewski). W lidze wciąż startujemy jako stowarzyszenie, a sprawozdania finansowe spółki akcyjnej wskazują, jakby była prężnie działającym podmiotem gospodarczym... Czy jest szansa na to, że ktoś w tym towarzystwie wzajemnej adoracji przejrzy na oczy? Czy możemy liczyć na opanowanie, spojrzenie na rzeczy obiektywnie i podjęcie radykalnych działań? Czy naprawdę musimy wrócić na drugoligowe peryferie speedwaya, żeby zobaczyć, dokąd doprowadzono Start Gniezno? To dzisiaj nadszedł czas na radykalne działania, bo za dwie kolejki możemy znaleźć się na dnie ligowej tabeli! W tym roku obchodzimy 70-lecie istnienia Klubu. Chcieliśmy świętować, lecz zamiast dać nam ku temu powody, pojawiają się obawy, czy następną rocznicę będziemy mogli spędzić na stadionie, czy tylko wspominając żużel w Gnieźnie. Wstaliśmy, kiedy przydarzył się upadek. Wstawaliśmy zawsze. Żużel jest częścią tego miasta. Jesteśmy dumni, że w 2017 roku znalazły się osoby, które stworzyły w Gnieźnie fundamenty pod Klub z aspiracjami. Jesteśmy im wdzięczni. Wiemy, że nieszczęśliwe sploty wydarzeń i osobiste tragedie doprowadziły do tego, że dziś nie stoicie na czele Klubu. Ale jeżeli zasiadacie wciąż na tylnych siedzeniach, macie wpływ na ludzi, którzy nas reprezentują, jeżeli dla was również Klub stanowi najwyższą wartość, jeżeli nadal Start Gniezno może być wizytówką Pierwszej Stolicy - jeszcze nie jest za późno. Możecie ponownie odmienić nasz los. Apelujemy. Do Kibiców niezrzeszonych, którzy podzielają nasze stanowisko - o rozpowszechnianie tego listu. O nie odwracanie się od Klubu, bo Start to My! O dalsze przychodzenie na stadion, wspieranie zawodników mimo wszystko. Ostatnie czego nam teraz potrzeba, to pustych trybun i utraty płynności finansowej. Do sponsorów, darczyńców, mecenasów sportu w Gnieźnie oraz władz Miasta apelujemy o dalsze wsparcie, lecz jednocześnie o większą kontrolę tego, jak i przez kogo dysponowane są Wasze pieniądze. Do osób decyzyjnych w naszym Starcie - wy wiecie, o co apelujemy. Jeszcze możecie wyjść z tego z twarzą... Gniezno, 25 maja 2022 r.