Gdy tylko ogłoszono, że Zagar ma być kapitanem drużyny, pojawiło się sporo wątpliwości. Za tym zawodnikiem od lat ciągnie się fatalna opinia, trudno mu skompletować nawet team, bo mało kto chce pracować z człowiekiem, który w przypływie negatywnych emocji potrafi uderzyć współpracownika. Jeszcze kilka tygodni temu decyzja sztabu Polonii się jednak broniła. Zagar był nie do poznania, angażował się w sprawy kolegów i wręcz pomagał im na torze. - To na pewno ten sam zawodnik? - pytano. Wówczas faktycznie można było w to wątpić. Po niedzielnym spotkaniu takich wątpliwości już jednak mieć nie trzeba. Zagar wolny jak żółw, więc wyżył się na Przyjemskim Po jednym z biegów w meczu z ROW-em Rybnik, Słoweniec miał pretensje do swojego kolegi, Wiktora Przyjemskiego. Gestykulował w jego stronę, machał palcem. Prawdopodobnie miał problem z tym, że... znacznie szybszy kolega po prostu jechał przed nim. Zagar najwyraźniej poczuł się upokorzony, że 16-latek nie puścił go przed siebie. - Nie jestem niczym zdziwiony. Mówiłem o tym już przed sezonem. Ludzie się nie zmieniają. Prawdziwe oblicze człowieka poznajemy w takich właśnie sytuacjach, gdy coś idzie nie do końca po myśli - komentuje Jan Krzystyniak, który przed rozpoczęciem ligi mówił, że wybór Zagara na kapitana to błąd. Były żużlowiec dostrzega jasny powód zachowania Zagara. - On tu przyjechał zarabiać, a jakiś junior mu w tym przeszkadza, nawet jeśli jest z tej samej drużyny. Zagar to człowiek, który uważa że w podobnych sytuacjach Przyjemski powinien mu zjechać z drogi, a może jeszcze czerwony dywan rozłożyć - kończy.