Przed nami dzień Wszystkich Świętych. Nie zapomnijmy o tych których oklaskiwaliśmy a nie ma ich już wśród nas. Czasu się nie cofniemy, tak samo jak nie mamy wpływu na bieg wydarzeń. Co innego jak tracimy kogoś bliskiego po ciężkiej chorobie czy z powodu wieku. Przemijania, bezlitosnego upływania czasu każdy z nas jest świadomy. Co siedziało w głowie Kurmańskiego? Przed śmiercią nie uciekniesz. Możesz jedynie jak w filmie ,"oszukać przeznaczenie". To stwierdzenie idealnie pasuje do sportu żużlowego. Ile razy byliśmy świadkami niecodziennych zdarzeń. Karamboli na stadionach żużlowych nie brakuje. I to takich z których ciężko sobie wyobrazić, że ktoś może je przeżyć lub wyjść z nich bez obrażeń. To ryzyko wpisane w ten sport. Życie jednak daje inne sygnały. Wiem to po sobie. Zawsze myślimy, że nieszczęścia nas ominą, że to nie my będziemy uczestnikami wypadku i nic złego się nie zdarzy. A jednak codziennie ginie mnóstwo osób nie tylko w wypadkach drogowych. Jestem pokoleniem które w całej fascynacji speedwayem oklaskiwało nie żyjącego już niestety Rafała Kurmańskiego. Do dzisiaj zadaje sobie pytanie dlaczego zdecydował się na tak desperacki krok? Chłopak miał całe życie przed sobą, a jednak posunął się do czegoś takiego. O śmierci naszego idola napisano bardzo wiele, ale Rafał zabrał ze sobą prawdziwe pobudki. Śmierci w żużlu jest mnóstwo. Przez lata swoje życie zostawiło na torze wielu wspaniałych ludzi. Nie tylko w Polsce. W Zielonej Górze swoje ziemskie życie walcząc na torze skończyło aż czterech zawodników. Bogdan Spławski , Wiesiu Pawlak, Andrzej Zarzecki i Artur Pawlak . Pamiętajmy o nich nie tylko pierwszego listopada.Ze sportowym pozdrowieniemSenator Robert Dowhan