Autorytet trenera Kędziory legł w gruzach Dymy w drużynie Tauron Włókniarza Częstochowa. Kuchnia z półfinałowego przegranego z kretesem meczu przeciwko Platinum Motoru Lublin zaprezentowana przez stację Canal+ obnażyła prawdziwy chaos i bałagan jaki panuje w tym zespole. Cyrk Zalewski, to przy tym małe "miki". Tam nikt nie panuje nad niczym. Autorytet trenera - Lecha Kędziory nadszarpnięto. Cała drużyna siedzi pod pantoflem Leona Madsena. Umówmy się, Włókniarz nie błyszczy w tym sezonie i to nie pierwszy raz kiedy w parku maszyn częstochowian dzieje się więcej niż na torze. Wielokrotnie wracałem w swoim tekstach na łamach Interii, że "Lwy" jadą, bo jadą, atmosfera daleka jest tam od idealnej i każdy sobie rzepkę skrobie. Sztab szkoleniowy liczy kilka osób i z obrazka telewizyjnego łatwo o wniosek, że nikt nie jest twardo przypisany do swojej funkcji. Wszyscy chcą ciągnąć za sznurki, a zamiast tego dominuje totalny rozgardiasz. Gdy wydawało się, że stopień żenady już dawno wywalił skalę, Włókniarz powiedział, a co tam, potrzymajcie piwo. Emocje, ogromna stawka batalii z obrońcą tytułu spowodowała, że żółć polała się strumieniami. Hamulce puściły. Michał Świącik mówił w wywiadzie, że on jest prezesem, chodzi po parkingu, wypełnia sobie program, przygląda się z boku i generalnie nie ingeruje w prowadzenie zespołu, a jego rola ogranicza się do puszczania przelewów. Gratuluję dobrego humoru. Czy szef Włókniarza zapomniał już jak biegł po jednym z meczów w rundzie zasadniczej za obrażonym Maksymem Drabikiem do busa aż mu się trampki paliły? Żal mi Kędziory. Choć w materiale krzyczał do Jarosława Dymka, żeby nie robić z niego idioty, niestety dał sobie wejść na głowę. Ten film pokazał, że Leszek był pionkiem na planszy, którym łatwo było przesuwać. Trener ma już tego sezonu serdecznie dość. Ze stresu przybyło mu przez tych parę miesięcy z dziesięć lat. Najchętniej pewnie nie ruszałby się już nigdzie z domowego fotela. Leon Madsen trzęsie całym zespołem Włókniarza Ponad dwie dekady temu Grzegorz Walasek, wówczas żużlowiec Włókniarza wtargnął na budki telefonicznej w Tarnowie i zaczął tyrać słownie sędziego Piotra Lisa. W "lajtowej" wersji Grzesiu "prosi" arbitra, aby nie był zawodnikiem. To ja mam prośbę Madsena. "Bądź pan zawodnikiem, a nie trenerem". Pan kapitan Leon lekko się zagalopował, zaczął wybierać sobie wyścig, w którym wystąpi z rezerwy taktycznej. Gość, który zarabia w Polsce miliony odmawia jazdy. To jest profesjonalista? Madsen na za dużo sobie pozwala, u mnie w klubie takie muchy w nosie by nie przeszły. Facet na następny dzień wylądowałby na dywaniku w moim gabinecie. Zafundowałbym Duńczykowi taką "suszarkę", że poszłoby mu w pięty. Pod koniec minionego sezonu Drabik strzelił focha, bo menedżer Motoru - Jacek Ziółkowski miał czelność wystawić go do rezerwy taktycznej nie w tym momencie, w którym panu Maksymowi pasowało. Przez media przetoczyła się burza, ale o Madsenie cisza. Z Leonem jest ten problem, że ma się za jakiegoś bożka i niestety w klubie to tolerują. Okej, jest liderem zespołu, maszynką do zdobywania punktów, ale żaden z zawodników nie powinien być świętszy od drużyny. To stara zasada, z która się w całej rozciągłości zgadzam i fajnie, żeby ktoś Leonowi o tym przypomniał. Jest Madsen i reszta która musi się mu podporządkować. Ta ekipa w parkingu nie stanowi monolitu. Niby są zebrania, zawodnicy na odprawach uśmiechają się, mobilizują , ale to tylko pozory, bo za chwilę przyjazny klimat ulatuje, gdy zawodnicy rozchodzą się po boksach. Zatrudnienie Sebastiana Ułamka na tym etapie sezonu, to też jakiś dziwny, zupełnie niezrozumiały fikołek. Ale jeśli już ma zajmować się juniorami, a taki poszedł przekaz, to czemu daje sobie ucinać rękę za seniora Worynę? Sebastian wczuł się w nieswoją rolę, dlatego też zasłużył najpierw na reprymendę, a potem odseparowanie od seniorów. Inna sprawa, że powinien teraz chodzić po Częstochowie bez ręki. Leszek Tillinger